Emmanuel Macron znów przekonał Francuzów do liberalnej wizji. W sferze gospodarczej nowo wybrany prezydent obiecuje m.in. podniesienie wieku emerytalnego, zmniejszenie obciążenia podatkowego, zieloną transformację energetyczną, a także ograniczenie dostępu do zasiłków. Nie wszystkie postulaty wpisują się jednak w wolnorynkowy wizerunek Macrona: zapowiedział podwyżkę emerytur, interwencje państwa w gospodarce czy też wyższe pensje dla nauczycieli. Z Pałacu Elizejskiego pobrzmiewa także protekcjonizm.
Podstawą nowych reform Macrona jest podwyższenie wieku emerytalnego z 62 do 65 lat, jako że uzyskane w ten sposób środki pozwoliłyby na sfinansowanie pozostałych obietnic. Prezydent chciał zmienić system emerytalny już po wyborach w 2017 r., jednak silny opór społeczny, koronawirus oraz konieczność uzyskania głosów lewicy w 2022 r. uniemożliwiły zmiany.
Podwyżka wieku emerytalnego pozwoli na obniżenie obciążenia podatkowego: jednym z ważniejszych postulatów fiskalnych jest podwyższenie kwoty niepodlegającej podatkowi od dziedziczenia ze 100 tys. do 150 tys. euro. Rodzice mogliby przekazywać swoim dzieciom taki kapitał co 15 lat bez konieczności zapłaty podatku. Na obniżce opodatkowania mają także skorzystać firmy i pracownicy: francuskie firmy będą mogły dać pracownikom niepodlegający opodatkowaniu roczny bonus do 6 tys. euro. Zliczając wszystkie proponowane obniżki, roczna wartość pobieranych przez państwo podatków ma spaść o 15 mld euro.
Deregulacja ma dotknąć również zasiłki. Macron chce zmienić prawo dotyczące niektórych typów wsparcia finansowego od państwa, by pobierać je mogły tylko osoby zaangażowane w działalność komunalną lub społeczną.
Czy to jeszcze liberalizm?
Pomimo swojej reputacji, prezydent Francji coraz chętniej wprowadza etatystyczne rozwiązania. Macron ogłosił plan państwowych inwestycji w sektor wysokich technologii do 30 mld euro. Kapitał ma pomóc francuskim firmom w walce z globalnymi liderami, m.in. na rynkach biotechnologii, IT czy też eksploracji kosmosu. Inwestycje w gospodarkę łączą się także z niekiedy popieranym przez prezydenta protekcjonizmem. Emmanuel Macron chce zmienić prawo dotyczące zakupów wykonywanych przez organy publiczne tak, by preferowały one lokalne dobra i usługi względem tańszych, ale obcych alternatyw.