3 marca rosyjski miliarder Roman Abramowicz miał poczuć się źle. Rzekomo stracił wzrok na kilka godzin, a skóra schodziła mu z dłoni i z twarzy. Trafił z tego powodu do szpitala w Istambule. Wcześniej brał udział w rosyjsko-ukraińskich negocjacjach pokojowych. U dwóch innych uczestników tych rozmów (reprezentujących Ukrainę) wykryto również, według „The Wall Street Journal", podobne objawy. Ukraińcy wypowiadali się na ten temat bardzo powściągliwie, ale z jakiegoś powodu ostrzegali później członków swojej delegacji, by unikali jedzenia i picia podczas rozmów z Rosjanami. Amerykańskie tajne służby oficjalnie stwierdziły, że nie było żadnej próby otrucia, a symptomy zauważone u Abramowicza (i oficjalnie później potwierdzone przez jego przedstawicieli) były skutkiem działania tajemniczych „czynników środowiskowych". Portal śledczy Bellingcat jest jednak przekonany, że Abramowicz rzeczywiście został potraktowany środkiem chemicznym. Objawy, których doświadczył, są typowe dla zatrucia chloropikryną.
– Nie chodziło o to, by go zabić. To było ostrzeżenie – twierdzi Christo Grozev, redaktor naczelny portalu Bellingcat.
Czemu jednak Abramowicz miałby dostawać takie ostrzeżenie? Czy miało ono związek z jego zaangażowaniem w negocjacje pokojowe pomiędzy Rosją a Ukrainą? Wołodymyr Zełenski, ukraiński prezydent, docenił jego pośrednictwo, mówiąc Brytyjczykom, że nie powinni nakładać sankcji na Abramowicza. Putinowi jednak wyraźnie taka rola oligarchy się nie podoba. W marcu miał on gniewnie zareagować na to, że Abramowicz wręczył mu kartkę z propozycjami pokojowymi Zełenskiego. – Powiedz im, że ich zniszczę – rzekomo odparł wówczas Putin. Opozycjonistka Ksenia Sobczak, powołując się na swoich informatorów z rosyjskich państwowych mediów, donosiła zaś, że w mediach tych zakazano wspominać o Abramowiczu. I rzeczywiście pomijano jego udział w negocjacjach pokojowych.
Czemu jednak prominentny oligarcha nagle stał się „gołąbkiem pokoju"? – Abramowicz przede wszystkim walczy o wyrwanie majątku ze szpon brytyjskich komorników – mówi „Parkietowi" Rafał Brzeski, ekspert ds. historii wywiadu.
Międzynarodowy bogacz
Na liście globalnych miliarderów Bloomberga Roman Abramowicz zajmuje 131. miejsce. Wśród rosyjskich miliarderów znajduje się na dziesiątej pozycji. Jego majątek jest szacowany na 14,1 mld USD, podczas gdy tuż przed wojną sięgał 16,4 mld USD. Jest jednak bez wątpienia najbardziej rozpoznawalnym oligarchą z Rosji. Sławę zyskał m.in. jako właściciel londyńskiego klubu piłkarskiego Chelsea. Obecnie jego udziały w tym klubie oraz reszta aktywów znajdujących się w Wielkiej Brytanii są zamrożone w wyniku sankcji. Został także poddany sankcjom w Unii Europejskiej, nie korzysta więc już z posiadłości na Lazurowym Wybrzeżu i w Austrii. Na swoją bezpieczną przystań wybrał Turcję, gdzie widziano jego luksusowy jacht.