Wyższa od prognoz była również inflacja bazowa, czyli wskaźnik nie uwzględniający cen paliw, energii oraz żywności. Przyspieszyła ona z 5,5 proc. w grudniu do 6 proc. w styczniu, podczas gdy spodziewano się, że wyniesie ona 5,9 proc. Była ona najwyższa od sierpnia 1982 r.
Do podsycenia inflacji konsumenckiej w styczniu najmocniej przyczynił się wzrost cen paliw o 46,5 proc. rok do roku. Koszty energii wzrosły o 27 proc. Zwracał na siebie uwagę również wzrost cen samochodów. Nowe auta i ciężarówki zdrożały o 12,2 proc. r./r., a używane o 40,5 proc. Żywność zdrożała o 7 proc. a czynsze za mieszkania zwiększyły się o 4,4 proc. rok do roku.
Czytaj więcej
Większość prognoz wskazuje, że wzrost amerykańskich cen znów przekroczył w styczniu 7 proc. rocznie.
Rynek odebrał najnowsze dane o inflacji jako kolejny, silny argument za podwyższaniem stóp procentowych przez Fed. Rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich wzrosła więc w czwartek po południu do 1,98 proc., czyli najwyższego poziomu od jesieni 2019 r. Inwestorzy spodziewają się, że do pierwszej podwyżki stóp dojdzie w marcu. Kwestią otwartą jest jednak to jak agresywnie Fed będzie podnosił stopy w nadchodzących miesiącach. Raphael Bostic, szef oddziału Rezerwy Federalnej w Atlancie, stwierdził w rozmowie z CNBC, że spodziewa się w tym roku trzech lub czterech podwyżek stóp. Część analityków spodziewa się jednak, że Fed będzie bardziej agresywnie zacieśniał politykę. Goldman Sachs i Deutsche Bank prognozują pięć podwyżek stóp do końca roku, BNP Paribas i Berenberg Bank sześć, a Bank of America oczekuje, że Fed podwyższy stopy aż siedem razy. W najbardziej "jastrzębim scenariuszu" główna stopa procentowa Fedu (obecnie wynosząca 0-0,25 proc.) mogła na koniec roku sięgnąć 1,75-2 proc.