Sprzedaż detaliczna w Stanach Zjednoczonych zmniejszyła się w kwietniu o o, 4 proc., po spadku o 1,3 proc. w marcu – poinformował Departament Handlu. Bez uwzględniania fatalnych przecież wyników dilerów samochodowych kwietniowa sprzedaż była mniejsza o 0,5 proc.
Tym razem o większym od prognozowanego spadku przesądziło gwałtowne skurczenie się popytu na sprzęt elektroniczny, meble, ubrania, a nawet artykuły spożywcze. Mimo wzrostu cen paliw spadły też przychody stacji benzynowych, co może oznaczać, że Amerykanie zaczynają oszczędniej używać samochodów.
Od grudnia 2007 r. w USA zlikwidowano już prawie 6 mln miejsc pracy. Stopa bezrobocia sięga 9 proc. Spada wartość nieruchomości i topnieją majątki gospodarstw domowych. W kwietniu wszczęto o jedną trzecią więcej procedur wywłaszczeniowych niż przed rokiem. Wszystko to w sposób oczywisty ogranicza możliwości konsumentów. I oddala o kolejne miesiące wydobycie się amerykańskiej gospodarki z najgorszej od wojny recesji.
[srodtytul]Tylko w Chinach trochę lepiej[/srodtytul]
W Chinach sprzedaż detaliczna wzrosła w kwietniu o 14,8 proc. w porównaniu z takim samym miesiącem ubiegłego roku. Jest to wynik lepszy od marcowego, kiedy sprzedaż zwiększyła się o 14,7 proc., i od prognozowanego przez analityków wzrostu o 14,5 proc.