Bałkański kraj został w lipcu ubiegłego roku pierwszym, któremu unijni urzędnicy odcięli dostęp do finansowania, motywując to korupcją i masową defraudacją wspólnotowych pieniędzy. Od tamtej pory Bułgarzy usilnie walczą o zmianę tego postanowienia. I wygląda na to, że w końcu się im uda.
– Dzisiejsza decyzja to rezultat wysiłków bułgarskich władz – powiedziała komisarz ds. rozwoju regionalnego Danuta Huebner. – Stanowi ona pozytywny krok w kierunku normalizacji wdrażania funduszy UE w Bułgarii.
Być może w dalszej kolejności odmrożone zostaną pozostałe dostępne jeszcze środki, czyli ponad 400 mln euro. Pewne jest, że Bułgarzy nie odzyskają 220 mln euro z programu PHARE, które należało wykorzystać do listopada ubiegłego roku.
W ostatnich dniach pojawiały się spekulacje, że w roli unijnej „czerwonej latarni” Bułgarię zastąpić może Rumunia. W poniedziałek ostrzegł przed tym rząd swojego kraju przewodniczący izby wyższej tamtejszego parlamentu. W lipcu spodziewane jest przedstawienie Komisji Europejskiej przez grupę ekspertów kompleksowego raportu na temat zdolności krajów bałkańskich do absorpcji funduszy strukturalnych, spójności i innych.
Od momentu przystąpienia do UE 1 stycznia 2007 r., żaden z wysokiej rangi bułgarskich polityków nie został skazany za malwersacje lub przekupstwo, mimo że media poświęcały tego rodzaju aferom wiele miejsca. Po tym, jak Komisja wstrzymała dopływ pieniędzy, w Bułgarii rozpoczęły się gwałtowne ruchy, mające na celu pokazanie jakichkolwiek sukcesów. Uzasadniając decyzję o odblokowaniu funduszy, Komisja pozytywnie oceniła zmiany, jakich dokonano w Narodowej Agencji Infrastruktury Drogowej.