Według szwedzkiego nadzoru obecnie żaden z dużych banków nie wymaga podwyższenia współczynnika wypłacalności.
Swedbank AB, największy bank w krajach bałtyckich, ma 17 proc. portfela kredytowego w tym regionie. Drugi co do wielkości SEB AB, udzielił tam 13 proc. wszystkich swoich pożyczek. Razem pożyczyły ponad 366 mld koron.
Jeżeli koniunktura gospodarcza znacząco się nie zmieni, banki stracą 15 proc. na portfelu kredytów udzielonych w państwach bałtyckich i 38 procent na pożyczkach udzielonych na Ukrainie (straty na pożyczkach udzielonych w Szwecji sięgną 1,5 proc.). Łącznie w latach 2009-2011, na pożyczkach cztery największe banki mogą stracić 203 mld koron. Pozostaną więc rentowne, przy założeniu, że ich dochody w tym czasie wyniosą 296 mld koron.
- Skandynawskie grupy bankowe Swedbank i SEB w 2010 roku wykażą straty netto z działalności prowadzonej w krajach bałtyckich oraz na Ukrainie, wskazuje urząd nadzoru. Nordea Bank, największy bank w Skandynawii, pożyczał w krajach bałtyckich nieznaczne kwoty, natomiast Svenska Handelsbanken nie prowadzi w tym regionie działalności na większą skalę.
W przypadku realizacji najgorszego scenariusza, straty na pożyczkach mogą sięgnąć 34 proc. w krajach bałtyckich, oraz 58 proc. na Ukrainie. Według instytucji nadzoru, współczynnik wypłacalności Swedbanku obniżyłby się wtedy do 6 proc. (wciąż ponad wymagane 4 proc.), natomiast wskaźniki SEB i Nordea spadłyby do 8 proc.