Ruch ten nie jest niespodziewany. Saab był bowiem zagrożony rozpoczęciem procedury upadłościowej. Chciały wystąpić o to m.in. związki zawodowe reprezentujące pracowników, którzy w zeszłym tygodniu nie otrzymali już wynagrodzenia, a w ten sposób mogliby liczyć na zasiłki od państwa.
Saab Automobile w przeszłości należał do General Motors, od którego na początku zeszłego roku odkupiła go holenderska firma Swedish Automobile (pierwotnie Spyker). Stan jej finansów nie był jednak najlepszy, co skończyło się tym, że Saab opóźniał zapłatę poddostawcom, a od kwietnia wstrzymał produkcję. Nadzieją dla spółki są inwestorzy z Chin – firmy Zhejian Youngman Lotus Automobile oraz Pang Da Automobile. Latem podpisano z nimi umowy – za blisko 250 mln euro mają objąć łącznie ponad połowę akcji Saaba – jednak żadne pieniądze nie popłyną, dopóki na transakcję nie zgodzą się regulatorzy rynku w Chinach i Szwecji.
Holenderski właściciel chce w Saabie przeprowadzić restrukturyzację, ustabilizować biznes i przyciągnąć krótkoterminowe finansowanie, tak aby nie było problemów z wypłatami dla pracowników i produkcją. W planie jest takie ścięcie kosztów, aby w 2013 r. firma mogła osiągać rentowność już przy produkcji zaledwie 100 tys. aut rocznie, a nie 140–160 tys., jak jest obecnie.