Hiszpański rząd przygotowuje się do wyciągnięcia z kłopotów banku Bankia, który w ubiegłym tygodniu zwrócił się z prośbą, o udzielenie 19 mld euro pomocy. Jak informuje agencja Reuters Madryt zaoferuje zarządowi firmy własne papiery dłużne w zamian za udziały w spółce. W ten sposób Bankia uzyska dostęp do gotówki Europejskiego Banku Centralnego, którą może pozyskać zastawiając w zamian świeżo pozyskane obligacje. Zastrzyk gotówki ma rozwiązać problemy banku, które rozpoczęły się wraz z pęknięciem bańki na hiszpańskim rynku hipotecznym w 2008 r.
Informacje o pomocy dla banku nie uspokoiły analityków. Bankia jest czwartym największym pożyczkodawcą w Hiszpanii. Nie jest też jedynym lokalnym bankiem, który potrzebuje pomocy. Zdaniem ekspertów rodzi to obawy, że kraj czeka scenariusz irlandzki, gdzie podobne problemy doprowadziły na skraj gospodarczej katastrofy i zmusiły rząd w Dublinie do wystosowania prośby o międzynarodową pomoc. Problem w tym, że kłopoty Hiszpanii są nieporównywalnie większe i nie pewności, czy Europa ma wystarczająco dużo sił, by poradzić sobie z załamaniem się czwartej gospodarki strefy euro.
Sposób ratowania Bankii ma jeszcze drugie dno. Wykorzystanie papierów dłużnych emitowanych przez Madryt zwiększy dług publiczny oraz deficyt budżetowy Hiszpanii i to wszystko w czasie, kiedy rząd kraju robi wszystko by go zmniejszyć. Obawy dodatkowo podsyca fakt, że cięcia nie przyniosły oczekiwanych skutków. Pierwotnie rząd Mariano Rajoya zakładał, że w 2012 r. uda mu się zmniejszyć poziom deficytu budżetowego do poziomu 4,4 proc. PKB. Na początku kwietnia premier przyznał jednak, że cel pozostaje poza zasięgiem jego administracji i ostatecznie deficyt będzie wyższy i wyniesie 5,8 proc. PKB. Jeśli rząd zostanie zmuszony do uruchomienia programu ratunkowego dla banków, to i te prognozy okażą się być mocno optymistyczne.
W takiej sytuacji nie dziwi fakt, że wiele osób spogląda tęsknie na EBC. Zdaniem wielu ekspertów instytucja ta powinna bardziej aktywnie wspierać europejskie banki w walce z kryzysem. Władze banku postrzegają sprawę zupełnie inaczej. Z jednej strony przypominają, że dopiero co wpompowali prawie 1 bln euro w sektor bankowy, a z drugiej informują, że przepisy krępują ich ruchy.
- Głównym problemem jest sprzeciw EBC – tłumaczy Jose Carlos Diez, ekonomista z Intermoney Valores. – To kwestia prawna. Z technicznego punktu widzenia nie ma przeszkód dla interwencji – dodaje.