Kto jednak chce się ścierać z wściekłymi akcjonariuszami w sytuacji, gdy sprawy idą w najgorszym możliwym kierunku. Firmom trudno ocenić tak wielkie zagrożenia i podjąć racjonalne decyzje.
Nasze „intuicyjne przeczucia są wciąż główną metodą oceny ryzyka" – napisała dwójka psychologów Paul Slovic i Ellen Peters w artykule opublikowanym w 2006 r. „Większość analiz codziennych zagrożeń jest wykonana szybko i budowana na podstawie uczuć wynikających z bieżącego stanu ducha".
Baruch Fischhoff pomagał firmom nuklearnym i amerykańskiemu Departamentowi Bezpieczeństwa Wewnętrznego w zrozumieniu analizy ryzyka. – Ludzie zazwyczaj robią to, co dla nich naturalne, sięgając albo do przeszłości, albo do tego, co robią inni – twierdzi.
Biznes przeżywał już podobne kryzysy za granicą i teraz stosuje podobne metody w Europie – transferuje pieniądze do kraju pochodzenia, ogranicza zapasy, tnie koszty i przygotowuje się na spadek sprzedaży. Jeżeli Europa wpadnie w długotrwały kryzys, te kroki zostaną zwielokrotnione.
Tak sektor korporacyjny radził sobie z podobny kryzysami w Rosji w 1998 r., w Azji w 1997 r. i w Ameryce Łacińskiej przez kilka dziesięcioleci. Dodajmy do tego upadek Związku Radzieckiego w 1991 r., zamieszki w Chinach w 1989 r. i globalny kryzys naftowy w latach 70. XX wieku.