Taką prognozę przedstawił Song Guoqing, członek rady polityki pieniężnej Ludowego Banku Chin, tamtejszego banku centralnego. Uważa on, że przez krótki okres może być deflacja, czyli spadek cen.
Niedawno premier Wen Jiabao ostrzegał, że przez pewien czas gospodarka chińska może przeżywać trudności, a pogorszenia sytuacji spodziewa się szczególnie na rynku pracy. Drugiej gospodarce świata coraz bardziej dokucza kryzys zadłużeniowy w strefie euro., gdyż spada tempo eksportu.
- Spowolnienie może się pogłębić w drugiej połowie roku, jeśli Pekin nie zrezygnuje z pewnych przestarzałych kroków dyscyplinujących i skutecznie nie wesprze gospodarki – uważa Lu Ting, ekonomista Bank of America w Hongkongu. Aby wypełnić lukę spowodowaną słabnącym tempem eksportu i inwestycji rząd, według niego, powinien wdrożyć pakiet stymulacyjny o równowartości 1 proc. PKB, czyli 470 miliardów juanów (74 mld dolarów).
Song z rady polityki pieniężnej przewiduje z kolei, że rząd będzie działał ostrożnie, by uniknąć dużych wahnięć. Jednocześnie ostrzega, że może to spowodować, iż jego działania będą niewystarczające. Za bardzo prawdopodobne uważa, dalsze luzowanie polityki pieniężnej przez bank centralny, zwłaszcza redukcję poziomu rezerw obowiązków bankach komercyjnych.
Umożliwia to słabnąca inflacja. W czerwcu ceny konsumpcyjne wzrosły tylko o 2,2 proc. i był to najniższy poziom od stycznia 2010 roku. Indeks cen produkcji w ubiegłym miesiącu spadł o 2,1 proc. – W świecie korporacji deflacja jest już faktem – powiedział Song. W. Z. Bloomberg