Turystyka i pochodzące z niej dewizowe przychody miały zasadnicze znaczenie przy wydobywaniu się 340 tys. mieszkańców tej wyspy z głębokiej dziury. Ale ostatnio sektor ten szybko się kurczy, a główną przyczyną są kłopoty linii lotniczych. Spowodowane między innymi rosnącymi cenami ropy naftowej.
Icelandair Group w tym tygodniu musiał wyemitować obligacje, by ratować finanse przed spodziewanym spadkiem zysku. A drugi tamtejszy przewoźnik WOW Air skasował na zimę połączenia do Edynburga, Sztokholmu i San Francisco.
Arion Bank zatytułował raport w tej sprawie: „Turystyka na Islandii – miękkie lądowanie czy skok na brzuch". Bank ostrzega, że kraj może czekać dalszy spadek liczby turystów w przyszłym roku. Turystyka stała się największą branżą „eksportową", generuje 12 proc. PKB i pochłania 20 proc. inwestycji. W 2016 r. liczba turystów wzrosła o 40 proc., w 2017 o 24 proc., a w tym może być 15 proc. W dwóch minionych latach PKB rósł odpowiednio o 7,4 i 4 proc.