Obecny poziom stóp procentowych jest właściwy. Jednak w pierwszym kwartale następnego roku możliwe jest dalsze obniżenie stóp – sugerował pod koniec grudnia 2020 r. w wypowiedzi dla „Obserwatora Finansowego” prezes NBP Adam Glapiński, ku zaskoczeniu obserwatorów polityki pieniężnej. Inflacja wtedy wprawdzie opadała, ale prognozy ekonomistów wskazywały, że w 2021 r. będzie przyspieszała.
Wypowiedź Glapińskiego była fragmentem dłuższego wywiadu, który miał się ukazać „niebawem”. Z opublikowanej tydzień później rozmowy z prezesem NBP wynikało jednak, że obniżka stóp to scenariusz bardzo mało prawdopodobny.
Ekonomiści powszechnie oceniali, że zabieg komunikacyjny NBP z przełomu 2020 i 2021 r. miał na celu osłabienie złotego, co z kolei pozytywnie wpłynęło na wynik finansowy banku centralnego i jego wpłatę do budżetu państwa.
W 2021 r., gdy inflacja już gwałtownie przyspieszała i pojawiły się głosy, że stopy procentowe należałoby podwyższyć, prezes NBP mówił, że byłby to szkolny błąd. Tak uważał jeszcze we wrześniu, a w październiku RPP – ku zaskoczeniu wszystkich obserwatorów – rozpoczęła cykl zacieśniania polityki pieniężnej. Równie nieoczekiwane było gwałtowne poluzowanie polityki pieniężnej we wrześniu ub.r. Jeszcze w lipcu prezes NBP sygnalizował bowiem, że po wakacjach może się pojawić przestrzeń do ostrożnego obniżania stóp procentowych.
Czytaj więcej
Za dwa lata inflacja wciąż będzie powyżej celu NBP – prognozują analitycy z banku centralnego. To uzasadnienie dla stabilizacji stóp procentowych.