Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw, który obejmuje firmy z co najmniej dziesięcioma pracownikami, wzrosło w styczniu o 12,8 proc. rok do roku, do 7768 tys. zł brutto, po zwyżce o 9,6 proc. w grudniu. To wynik wyraźnie powyżej oczekiwań ankietowanych przez „Parkiet” ekonomistów. Nieco szybciej wynagrodzenia rosły poprzednio w pierwszych miesiącach 2023 r., ale było to w warunkach ponadczterokrotnie wyższej inflacji.
Podpis podpis podpis podpis podpis podpis
Realne podwyżki
W grudniu, gdy tempo wzrostu płac po raz pierwszy od stycznia 2022 r. zmalało poniżej 10 proc. rocznie, przedsiębiorstwa szykowały budżety na wzrost kosztów pracy z początkiem 2024 r., związany z podwyżką płacy minimalnej (o 21,5 proc. rok do roku i niemal 18 proc. w stosunku do grudnia). Ale skala wyhamowania wzrostu wynagrodzeń, większa od oczekiwań ekonomistów, sugerowała, że jego źródeł można upatrywać też gdzie indziej. Wydawało się, że szybki spadek inflacji tłumi żądania płacowe pracowników, szczególnie w sektorach, które zmagają się z dekoniunkturą, jak przemysł przetwórczy. Zaskakująco mocne styczniowe odbicie wzrostu płac podważa taką interpretację.
O ile przyspieszenie wzrostu płac w ujęciu nominalnym nie było gwałtowne, o tyle w ujęciu realnym było spektakularne. Dzięki spadkowi inflacji z 6,2 proc. rok do roku w grudniu do 3,9 proc. w styczniu, jak pokazał wstępny szacunek GUS, siła nabywcza przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw wzrosła w minionym miesiącu o 8,6 proc. rok do roku, najbardziej od kwietnia 2008 r., po 3,2 proc. miesiąc wcześniej.
Nawet jeśli gospodarstwa domowe będą dążyły do odbudowania nadwątlonych w ostatnich latach oszczędności, to i tak można oczekiwać, że tak szybki wzrost siły nabywczej płac zwiększy popyt konsumpcyjny. Szczególnie że za sprawą podwyżki płacy minimalnej najbardziej rosną najniższe wynagrodzenia, których największa część jest przeznaczana na wydatki.