Głównym hasłem, który łączy protesty w całej Europie, jest lęk o przyszłość i sprzeciw wobec obniżającej się opłacalności produkcji rolnej. Jak wygląda w rzeczywistości ten import surowców rolnych z Ukrainy, przeciwko któremu protestują rolnicy, czy faktycznie może zaniżać ceny na rynku europejskim?
Ukraina faktycznie jest wymieniana w większości protestów rolniczych, ale nie jest to jedyny powód, który wyprowadził rolników na ulice. Zależnie od krajów te akcenty się zmieniają. W Polsce faktycznie najwięcej słychać o Ukrainie i spadku dochodowości produkcji rolniczej, w krajach nadbałtyckich, w Litwie, Łotwie i Estonii, pojawia się z kolei problem importu z Rosji, u nas dużo mniej zauważalny. Te negatywne efekty dla naszego rolnictwa napływu towarów importowanych dotyczą też produktów, które wpływają na nasze rynki eksportowe w krajach UE, my mamy jednostronny zakaz importu zbóż z Ukrainy, ale te zboża płyną i jadą do Niemiec, Holandii, Hiszpanii, czyli do ważnych odbiorców naszych zbóż. Dlatego liberalizowanie handlu między Ukrainą a pozostałymi państwami UE, pomimo pewnych ograniczeń wprowadzonych w Polsce, nie do końca rozwiązuje problem polskich rolników. W innych krajach pojawiają się też protesty przeciwko... importowi produktów rolnych z innych krajów UE. W pierwszym momencie, gdy ten handel został uwolniony, cel był szczytny, dostęp do rynku europejskiego miał być wsparciem dla Ukrainy, gospodarczym i moralnym, gdy Ukraina miała duży problem z eksportem produktów rolnych drogą morską. Wtedy chodziło o budowę alternatywnych korytarzy transportu. Ten import zaczął szybko i dynamicznie rosnąć, dobrym przykładem jest pszenica, do tej pory objęta kontyngentami, więc po ich zdjęciu, wolumen importu do UE wzrósł dziesięciokrotnie. W przypadku cukru wzrost również był dziesięciokrotny, w przypadku pozostałych produktów te dynamiki także były dwucyfrowe, Ukraina dynamicznie zaczęła się pojawiać na rynku europejskim. Początkowo to nie budziło sporych kontrowersji czy efektów negatywnych, bo w 2022 r. na rynkach rolnych były bardzo wysokie ceny, co neutralizowało negatywne skutki ekonomiczne zwiększonego importu, czy nawet samą percepcję społeczną tego napływu towarów do Europy. Sytuacja diametralnie zmieniła się w 2023 r., od którego roku ceny większości produktów rolniczych pozostają w trendzie spadkowym. W dość dużej grupie surowców spadek cen skupu był bardziej dynamiczny niż spadek kosztów produkcji, utrzymuje się więc presja na rentowność produkcji rolniczej.
Ceny to nie jest jedyny powód pogarszających się nastrojów.
Na rynku europejskim mamy kolejne ograniczenia związane z wdrażaniem Zielonego Ładu, rolnicy są poddani kolejnym regulacjom czy muszą ponosić kolejne koszty związane z nowymi przepisami.