Jest pan jednym z ekonomistów, którzy od dłuższego czasu mówili, że RPP nie obniży w tym roku stóp procentowych tak bardzo, jak oczekiwali uczestnicy rynku finansowego. Jakieś obniżki stóp pan jednak zakładał. Czy wypowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego i niektórych członków RPP po styczniowym posiedzeniu tego gremium sprawiły, że scenariusz jakiegokolwiek poluzowania polityki pieniężnej w br. stał się nieaktualny?
Wystąpienie prezesa Glapińskiego rzeczywiście było, jak to ekonomiści określają, jastrzębie. Nie zmienia to jednak na razie naszego scenariusza, który zakłada, że do pierwszej w br. obniżki stóp procentowych dojdzie dopiero w drugiej połowie roku. Ostatnie wypowiedzi prezesa NBP są wciąż spójne z takim odkładaniem obniżek. Bilans czynników ryzyka dla tego scenariusza niewątpliwie przesuwa się w kierunku braku zmian stóp procentowych. Ale trzeba pamiętać o tym, że ostatecznie RPP zapewne zrobi to, co każą jej zrobić dane z gospodarki. Może co najwyżej tę decyzję odsuwać w czasie.
Ostra obniżka stóp procentowych przed wyborami rzuca, delikatnie mówiąc, cień wątpliwości na założenie, że RPP będzie się kierowała danymi. Przyjmijmy jednak, że tak będzie. Czy od jesieni stało się w gospodarce coś, co nakazywałoby zwrot w polityce pieniężnej, tzn. odejście od jej łagodzenia, a może nawet – na co wskazuje prof. Ireneusz Dąbrowski z RPP – konieczność jej zacieśnienia?
Przeciwnie, raczej wydarzyło się coś, co uzasadniałoby trochę bardziej łagodne nastawienie RPP. Nie twierdzę, że uzasadnione byłyby takie obniżki stóp, jak wyceniane są na rynkach finansowych (o ponad 1,25 pkt proc. – red.), ale zwrot w tym kierunku byłyby zrozumiały. Ta zmiana to przede wszystkim umocnienie złotego w związku z oczekiwaniami na napływ środków unijnych. To jest czynnik, który pozwala oczekiwać, że ścieżka inflacji będzie niższa niż wskazywały prognozy z jesieni. Drugim czynnikiem, który przemawia raczej za obniżkami stóp procentowych niż za podwyżkami, to poprawa perspektyw inflacyjnych na świecie. To oczywiście nie znaczy, że inflacja w Polsce jest już pod kontrolą i zaraz wróci trwale do celu NBP. Niemniej jeśli mam ocenić, jak się zmieniły uwarunkowania polityki pieniężnej w stosunku do września czy października, to raczej przybyło argumentów za łagodnym podejściem w polityce pieniężnej.