Kamil Sobolewski, Pracodawcy RP: NBP powinien zacząć sprzedaż obligacji

Inflacja jest daleka od celu NBP, co sugeruje, że polityka pieniężna powinna zostać jeszcze zacieśniona. Stopy procentowe nie muszą już rosnąć, ale NBP powinien rozpisać harmonogram sprzedaży obligacji ze swojego portfela – przekonuje Kamil Sobolewski.

Publikacja: 26.07.2023 19:39

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z parkietu” był Kamil Sobolewski, główny e

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z parkietu” był Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP. Fot. mat. prasowe

Foto: parkiet.com

W niedawnej ankiecie „Parkietu” 90 proc. ekonomistów, w tym pan, uznało, że na koniec br. stopa referencyjna NBP powinna być na dzisiejszym poziomie lub nawet wyżej. Ale okoliczności się zmieniają. Na rynkach finansowych nasilają się oczekiwania, że Fed i EBC w lipcu podniosą stopy po raz ostatni, a na początku 2024 r. zaczną je obniżać. Czy ta zmiana nastawienia głównych banków zwiększy przestrzeń RPP do obniżki?

Głównym wyznacznikiem polityki pieniężnej w Polsce nie powinna być polityka pieniężna za granicą, tylko cel inflacyjny (2,5 proc. – red.), do którego osiągnięcia zobowiązany jest polski bank centralny. Tymczasem projekcja NBP wskazuje, że przed końcem 2025 r. inflacja najprawdopodobniej tylko otrze się o 3,5 proc., czyli o górną granicę pasma dopuszczalnych wahań. W takiej sytuacji nie ma przestrzeni do obniżek stóp. Nie zmienia to faktu, że byłem wśród 80 proc. uczestników ankiety, którzy spodziewają się w tym roku – być może już w październiku – obniżki stóp w Polsce, choć nie uważają takiej zmiany za uzasadnioną.

To będzie obniżka motywowana politycznie, mająca na celu poprawę nastrojów społecznych przed wyborami?

Takiej tezy nie da się udowodnić. Ale niewątpliwie kontekst wyborczy będzie jednym z możliwych wyjaśnień takiej decyzji.

W ankiecie zaznaczył pan, że stopy powinny być na dzisiejszym poziomie, ale zasadne jest dalsze zaostrzanie polityki pieniężnej przez sprzedaż obligacji z portfela NBP. Jak to ilościowe zacieśnianie (QT) miałoby wyglądać i co miałoby dać?

Bank centralny powinien luzować bądź zacieśniać politykę pieniężną w zależności od sytuacji gospodarczej i perspektyw inflacji. Ale sposób, w jaki to robi, powinien zależeć od uwarunkowań. Projekcja inflacji sugeruje, że inflacja będzie powyżej celu nawet w horyzoncie 2,5 lat, choć powinna być w celu w horyzoncie co najwyżej dwóch lat. Dalsze zacieśnienie polityki pieniężnej jest więc zasadne, ale nie w drodze podwyżek stóp. Potrzebę podwyżek ogranicza moim zdaniem umocnienie złotego, które samo w sobie jest ekwiwalentem zacieśnienia polityki pieniężnej. Problemem jest jednak wciąż słaba koordynacja między polityką pieniężną a fiskalną. Stopy procentowe mocno wzrosły, ale skutki są osłabiane przez najwyższy od lat deficyt w sektorze finansów publicznych. NBP mógłby tę koordynację zwiększyć, uruchamiając sprzedaż obligacji skarbowych i gwarantowanych przez Skarb Państwa, które kupił w latach 2020–2021. Sprzedawane papiery konkurowałyby z emisjami Ministerstwa Finansów, motywując rząd do zmniejszenia deficytu. Warunki rynkowe byłyby mniej zachęcające do takich emisji. To wpisywałoby się w praktykę innych banków centralnych. Zarówno EBC, jak i Fed stopniowo sprzedają obligacje skarbowe ze swoich portfeli. Nie widzę powodu, aby nie robił tego też NBP.

Widzi pan jakieś szanse na realizację tego postulatu? Cały program skupu obligacji przez NBP był dość tajemniczy, bank nie informował, jak długo planuje te papiery kupować i ile chce ich wchłonąć. Teraz nie wiadomo nic o planach sprzedaży.

Krąg decyzyjny był w NBP nieco inny niż w innych bankach centralnych. Programem skupu obligacji zawiadywał zarząd, a nie RPP jak w innych krajach. Nietypowe było też to, że NBP przeprowadził jeszcze dwie operacje skupu obligacji po rozpoczęciu podwyżek stóp. NBP w większym stopniu niż inne banki centralne koncentrował się na obligacjach gwarantowanych przez Skarb Państwa, a nie przez niego emitowanych. Te różnice nie zmieniają mojej oceny, że rynkowi przydałaby się kotwica w postaci harmonogramu sprzedaży tych obligacji. One zaczną zapadać w 2024 r., ale nieregularnie, co będzie wpływało na warunki pieniężne. Lepiej to wygładzić, przy okazji zwiększając przejrzystość polityki pieniężnej i rozwiązując największą nieefektywność w tym obszarze, czyli niespójność pomiędzy polityką NBP a polityką fiskalną.

Kilka dni temu Pracodawcy RP wystosowali pismo do minister rodziny i polityki społecznej Marleny Maląg, apelując o zmiany zasad ustalania płacy minimalnej. Co jest złego w obecnym mechanizmie, który wiąże płacę minimalną z inflacją i wzrostem gospodarczym, choć zostawia rządowi pewną swobodę?

Mówiliśmy przed chwilą o tym, że polityka pieniężna musi w sposób dość bolesny dla kredytobiorców hamować popyt w gospodarce, kompensując wzrost popytu inspirowany przez rząd. Tymczasem rząd proponuje podwyższenie płacy minimalnej w 2024 r. o około 20 proc., po podobnej podwyżce w br. Jako ekonomista najbardziej obawiam się motywacyjnych skutków tego, że spłaszcza się struktura zarobków. W takim tempie, w jakim podnoszona jest płaca minimalna, nie rosną bowiem wynagrodzenia w sferze budżetowej ani w szerokiej gospodarce. W budżetówce w tym i w przyszłym roku wzrost płac sięgać ma 7–8 proc. Efekt jest taki, że podczas gdy jeszcze kilka lat temu płacę minimalną otrzymywało 1,6 mln osób, czyli około 11 proc. pracujących, to w tym roku jest to już ponad 3 mln osób, a w 2024 r. ta liczba jeszcze wzrośnie. To będzie już około 27 proc. wszystkich pracujących. To będzie oznaczało, że w niektórych sektorach – tam, gdzie generalnie płace są dość niskie – wynagrodzenia nie będą zależały od kwalifikacji, doświadczenia, zaangażowania.

Gospodarka krajowa
Silne poparcie dla deregulacji gospodarki w Polsce
Gospodarka krajowa
Nadgodziny bez PIT? Ekonomiści sceptyczni. „Rodzi pokusę nadużycia”
Gospodarka krajowa
Inflacja bazowa mocno w dół. Kolejne dane o cenach lepsze od prognoz
Gospodarka krajowa
NBP widzi inflację w granicach celu w połowie 2026 r., rynek dużo wcześniej
Gospodarka krajowa
Agencja Fitch podjęła decyzję ws. ratingu Polski i ścięła prognozę dla PKB w 2025 r.
Gospodarka krajowa
NBP widzi inflację w granicach celu w połowie 2026 r., rynek dużo wcześniej