W zakończonych niedawno dyskusjach na temat płacy minimalnej w 2024 r., które toczyły się w Radzie Dialogu Społecznego, część przedstawicieli pracodawców wskazywała na potrzebę aktualizacji zmiany sposobu ustalania tej płacy w przyszłości. Obowiązujący mechanizm powstał 20 lat temu, gdy sytuacja na rynku pracy była zupełnie inna niż dziś.
Obecnie zmiany płacy minimalnej są uzależnione m.in. od prognoz inflacji, błędów tych prognoz z przeszłości oraz wzrostu gospodarczego. W praktyce jednak rząd, który wysuwa pierwszą propozycję zmiany minimalnego wynagrodzenia w kolejnym roku, ma w tej kwestii sporą swobodę (skorzystał z niej w 2023 r., w 2024 r. podwyżka będzie niewiele większa od najmniejszej, na jaką pozwala ustawa). Efekt jest taki, że w tym i w przyszłym roku najniższe wynagrodzenie w Polsce (za pracę na pełny etat) podskoczy łącznie o 43 proc. W II połowie przyszłego roku znajdzie się w rezultacie na poziomie 54–55 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Ten wskaźnik (zwany w ekonomii wskaźnikiem Kaitza) jeszcze nigdy nie był w Polsce na takim poziomie. Od 2000 r. tylko raz, w 2020 r., sięgnął 50 proc., tyle samo wyniesie prawdopodobnie w tym roku, co zapewni Polsce miejsce wśród unijnych liderów.
Algorytm do zmiany
Wskaźnik Kaitza na poziomie 50 proc. to jedno z kryteriów adekwatności najniższego wynagrodzenia, które znalazło się w unijnej dyrektywie dotyczącej płacy minimalnej, przyjętej przez Komisję Europejską jesienią ub.r. Innym punktem odniesienia dla państw członkowskich UE może być 60 proc. medianowego wynagrodzenia (czyli takiego, które dzieli populację osób pracujących na pół: jedna połowa zarabia mniej, druga więcej) albo jakaś miara kosztów życia powyżej granicy ubóstwa. Dyrektywa nie zobowiązuje jednak państw UE do korzystania z tych kryteriów adekwatności płacy minimalnej, są to raczej przykłady. Rządy mają wciąż duże pole manewru w ustalaniu najniższego wynagrodzenia, uwzględniając m.in. kwestię konkurencyjności gospodarki, regionalnego i sektorowego zróżnicowania wynagrodzeń itp.
– Mówiąc o nowym mechanizmie, mówię właśnie o implementacji dyrektywy o minimalnym wynagrodzeniu, która odwołuje się do uwarunkowań krajowych, ale nakazuje też uwzględnienie np. wpływu zmian płacy minimalnej na konkurencyjność gospodarki. Te prace dopiero przed nami. Ja jestem zwolennikiem zakotwiczenia płacy minimalnej na poziomie 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia, ale związkom zawodowym pasuje obecny mechanizm. Prowadzi on do tego, że w Polsce płaca minimalna rośnie szybciej niż wynagrodzenia w gospodarce, co powoduje spłaszczenie struktury dochodów – mówi „Pakietowi” prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, który po ostatnich dyskusjach w RDS wskazywał na potrzebę zmiany sposobu ustalania płacy minimalnej.