prof. Konrad Raczkowski, UKSW: Niski wzrost PKB do... 2050 roku

– Naszym problemem jest skokowy wzrost kosztu obsługi zadłużenia. W tym roku koszt obsługi długu wzrośnie o 100 proc., dojdzie do 66 mld zł, w ub. roku płaciliśmy niecałe 33 mld zł – mówi prof. Konrad Raczkowski, dyrektor Centrum Gospodarki Światowej UKSW.

Publikacja: 13.03.2023 20:27

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej w „Prosto z Parkietu” był prof. Konrad Raczkowski, dyrektor Centr

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej w „Prosto z Parkietu” był prof. Konrad Raczkowski, dyrektor Centrum Gospodarki Światowej UKSW. Fot. mat. prasowe

Foto: Parkiet TV

Jakiego odczytu inflacji możemy się spodziewać w środę? Ekonomiści przewidują szczyt drożyzny. Na jakim etapie jesteśmy?

Dochodzimy do szczytu inflacji, ona powinna, według wszelkich wskazań, przebić 18 proc. Chcę uspokoić, że ten szczyt będziemy mieli niedługo za sobą, na koniec pierwszego kwartału, może w kwietniu, bo mamy święta i miesiące zakupowe. Wtedy ta inflacja będzie jeszcze zapewne wyższa, może wyższa niż wskazania marcowe, natomiast potem oczekujemy powolnego spadku dynamiki wzrostu.

Co jest dziś nośnikiem inflacji? Ceny paliw czy gazu spadają, ceny zbóż także.

Głównym nośnikiem inflacji są obecnie nadal nośniki energii, czyli to, że mamy tak ułożony rynek energii. Ceny nośników energii i paliw spadają, natomiast ceny dla konsumentów i przedsiębiorstw rosną, tu nie ma żadnej korelacji, choć powinna być. To jest spowodowane przyjęciem takiej polityki w niektórych państwach, również w Polsce, gdzie mówimy, że to konsument ma zapłacić.

W drugim modelu, który ciągle możemy wybrać, a w Polsce mamy regulowany rynek energii, nic nie stałoby na przeszkodzie, by to URE regulowało tę cenę energii na podstawie zysku godziwego i nieponoszenia rażących strat przez koncerny energetyczne. Jeżeli mielibyśmy ten drugi model, pomniejszania zysków koncernów, ceny dla konsumentów i przedsiębiorstw zostałyby na niezmienionym poziomie.

Mamy jeszcze VAT i akcyzę na niektóre artykuły. Możemy je regulować, rząd ma plenipotencję, by zmieniać tę stawkę, a mamy ją jedną z najwyższych w Unii Europejskiej.

Jak wygląda realnie sytuacja polskiej gospodarki? Czy możemy mówić o ryzyku niewypłacalności Polski?

Na świecie było do tej pory ok. 70 bankructw państw, choć państwo nie jest spółką prawa handlowego, więc nie może po prostu zbankrutować. Jeffrey Sachs zaproponował na początku transformacji naszego kraju, by Polska ogłosiła bankructwo i anulowała swoje długi.

Za to prof. Sachsa delegowano z Polski i nie brał udziału w dalszych obradach, a Polska swoje zredukowane długi płaciła. W tym momencie bankructwo Polsce nie grozi, natomiast mamy czynniki strukturalne, które są absolutnie do zmiany.

Jakie to czynniki?

Mamy inflację na poziomie ok. 18 proc., za rok ubiegły była o 4 pkt proc. niższa. Rentowność rządowych papierów wartościowych pogorszyła się o 26 proc. Jeżeli postawimy tu miarę, taka inflacja była na papierach wartościowych i co najmniej taką inflację, ok. 26–30 proc., odczuł portfel Kowalskiego. To kwestia podstawienia koszyka podstawowych dóbr i usług, niecodziennie nabywamy telewizory czy samochody.

A co jest głównym problemem?

Dług. Są kraje, jak Francja, Hiszpania, Włochy, Portugalia, które poprzez system nadmiarowego zadłużenia wpędziły się w pewne kłopoty. Najlepszym przykładem jest Grecja, gdzie stosunek długu do PKB przekracza 250 proc., ten kraj przez ponad dekadę był poddany konsolidacji fiskalnej. Grecja powoli z tego wychodzi, w efekcie, przy trzykrotnie większym zadłużeniu, rentowność ich obligacji jest lepsza niż polskich.

Naszym problemem jest skokowy wzrost kosztu obsługi zadłużenia. W tym roku koszt obsługi długu wzrośnie o 100 proc., dojdzie do 66 mld zł, w ubiegłym roku płaciliśmy niecałe 33 mld zł. W kolejnym roku te opłaty będą znowu o 100 proc. wyższe.

Jakie są powody takich skoków kosztów obsługi długu?

Lewarujemy dług. W tym roku zapada 130 mld zł, w tamtym roku było 140 mld zł długu, który musimy spłacić. Zaciągaliśmy dług w dobrych czasach, gdy stopy procentowe były bliskie zeru, zaciągaliśmy je na niski kupon, często na dwa proc.

Ten dług wygasa, my go spłacamy, musimy zaciągnąć nowy, bo państwo musi funkcjonować na tak zaciągniętych zobowiązaniach. Ten nowy dług już kupujemy na rynku po obecnym koszcie, a ten wynosi ok. 7 proc., natomiast koszty i warunki zaciągnięcia nowych zobowiązań są nieporównywalnie inne, a warunki do rolowania długu – znacznie gorsze.

Czy to nie przypomina zaciągania chwilówek?

Trochę tak, a możemy to robić inaczej. Jeżeli zaciągamy dług nie bezpośrednio poprzez Skarb Państwa, ale przez fundusze celowe, to jest droższy, płacimy więcej za obsługę. Jeżeli zaś Skarb Państwa zaciągnąłby ten sam dług, byłby on tańszy, mógłby przekazać zarządzanie tymi środkami do PFR czy BGK.

Jaki jeszcze problem dziś narasta i obciąża polską gospodarkę?

To rynek pracy i system emerytalny. Każdego roku potrzeba nam ok. pół miliona nowych rąk do pracy. I tak corocznie będziemy potrzebowali, by utrzymać wskaźniki wzrostu.

Czy światu grozi kolejny kryzys w stylu roku 2008?

Wzrost gospodarczy na świecie, wedle wszelkich wskazań, będzie zwalniał, PKB będzie niski nawet do 2050 r. Czas dużych wzrostów odłóżmy do lamusa, mało tego, ten wzrost będzie ponoszony w przypadku państw jak Polska kosztem konieczności poniesienia wysokich nakładów inwestycyjnych związanych z transformacją gospodarki, głównie chodzi o energię.

Gospodarka krajowa
Członek RPP rewiduje stanowisko ws. obniżki stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Gospodarka krajowa
Polacy mogą zaskoczyć rynek wydatkami
Gospodarka krajowa
Inflacja nie daje o sobie zapomnieć
Gospodarka krajowa
Część członków RPP kruszeje w sprawie wiosennych obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Gospodarka krajowa
Trzy kraje w UE z wyższą inflacją niż Polska. Energia drożeje wyjątkowo mocno
Gospodarka krajowa
Inflacja w Polsce na tegorocznych maksimach, czyli „co by było, gdyby”