Jak podał w czwartek GUS, przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej (obejmuje około 9,8 mln pracujących, z czego 6,8 mln w sektorze przedsiębiorstw) wzrosło w IV kwartale ub.r. o 12,3 proc. rok do roku po zwyżce o 14,6 proc. w III kwartale. W tym czasie inflacja przyspieszyła z 16,3 do 17,3 proc. rocznie, co oznacza, że spadek siły nabywczej wynagrodzeń mocno przyspieszył. Takiego załamania realnych płac, do jakiego doszło w ostatnich miesiącach ub.r., w tym stuleciu jeszcze nie było.
W całym 2022 r. przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej wzrosło o 12 proc., najbardziej od 23 lat, po zwyżce o 9,6 proc. w 2021 r. O ile jednak rok wcześniej Polakom udawało się obronić siłę nabywczą płac, o tyle w ub.r. już od II kwartału ta siła malała. W całym roku zmniejszyła się o 2,1 proc. Najgorszy pod tym względem był IV kwartał, co tłumaczyć może spadek realnych wydatków konsumpcyjnych gospodarstw domowych w tym okresie o około 1,5-1,7 proc. (to szacunki ekonomistów bazujące na wstępnych danych o PKB w całym 2022 r.). Nie licząc 2020 r., gdy antyepidemiczne restrykcje utrudniały zakupy, to najsłabszy wynik w tym stuleciu.
Czytaj więcej
Pomimo najwyższej od 1997 r. inflacji, siła nabywcza dochodów gospodarstw domowych w 2022 r. nie zmalała. To jednak głównie efekt szybkiego wzrostu dochodów z działalności gospodarczej. Większość Polaków zubożała.
Z perspektywy Rady Polityki Pieniężnej spadek realnych płac i popytu konsumpcyjnego to potwierdzenie, że przerwanie cyklu podwyżek stóp procentowych w październiku ub.r. było właściwą decyzją. Malejące wydatki konsumpcyjne powinny bowiem przyczyniać się do spadku inflacji, także bazowej (nie obejmującej cen energii i żywności – red.). Ekonomiści nie mają jednak przekonania, czy wyhamowanie wzrostu wynagrodzeń będzie wystarczające, aby zapewnić powrót inflacji do celu NBP. - Firmy wchodzą w okres niższych marż, malejących zysków. To przemawia za większą ostrożnością w podwyżkach. Nie spodziewamy się, aby doszło do spirali płacowo-cenowej. Ale wobec dużej podwyżki płacy minimalnej, trudno będzie o mocne wyhamowanie wzrostu płac. Oczekujemy, że w tym roku przeciętne wynagrodzenie wzrośnie o około 10 proc. To nie będzie spirala, ale też nie będzie to coś, co sprzyja powrotowi inflacji do celu – mówi Piotr Bielski, kierownik zespołu analiz makroekonomicznych w Santander Bank Polska.