Produkcja sprzedana przemysłu wzrosła w listopadzie o 4,6 proc. rok do roku, wyraźnie bardziej niż oczekiwali przeciętnie ekonomiści. Spora w tym jednak zasługa podejrzanie dużej zwyżki produkcji energii elektrycznej.
Jak podał we wtorek GUS, produkcja sprzedana przemysłu w listopadzie wzrosła realnie (czyli w cenach stałych) o 4,6 proc. rok do roku po zwyżce o 6,6 proc. miesiąc wcześniej (miesiąc temu GUS wstępnie szacował październikowy wynik na 6,8 proc.). Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie spodziewali się wyhamowania wzrostu produkcji do 2,2 proc. Tylko jeden spośród 23 uczestników tej ankiety (zespołów analitycznych i indywidualnych ekonomistów) spodziewał się wyniku powyżej 4 proc.
Na pierwszy rzut oka, przemysł był w listopadzie w doskonałej kondycji. Hamowanie wzrostu produkcji w ujęciu rok do roku to częściowo efekt wysokiej bazy odniesienia sprzed roku. Tymczasem produkcja w listopadzie była aż o 2,9 proc. wyższa niż w październiku, a po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych o 2,7 proc. wyższa. Z tak silne wahania produkcji miesiąc do miesiąca GUS odnotował ostatnio na przełomie 2021 i 2022 r. (to zresztą źródło wspomnianej wysokiej bazy odniesienia), wcześniej zaś w trakcie pandemii Covid-19.
Jak zauważyli na Twitterze ekonomiści z banku Pekao, tak dobre wyniki przemysłu to częściowo wynik anomalii w produkcji energii elektrycznej. W listopadzie wzrosła ona o 23,5 proc. w stosunku do października, gdy z kolei podskoczyła o 16,2 proc. (rok do roku zmalała o 8,5 proc.). To największa zwyżka od października ub.r. Wtedy jednak ekonomiści wskazywali, że skok produkcji energii w danych GUS nie znajduje odzwierciedlenia w danych o wytwarzaniu. Stąd podejrzenia, że w warunkach dużych wahań cen statystycy mają problem z urealnianiem wyników produkcji w tym sektorze.