Produkt krajowy brutto Polski, czyli główna miara aktywności w gospodarce, wzrósł w III kwartale realnie (w cenach stałych) o 3,5 proc. rok do roku – obliczył wstępnie GUS. To wynik nieco lepszy, niż oczekiwała większość ekonomistów. W ankiecie „Parkietu” z końca października ekonomiści przeciętnie szacowali, że wzrost PKB zwolnił do 3 proc. z 5,8 proc. w II kwartale. Takie same były szacunki departamentu analiz i badań ekonomicznych NBP przedstawione w poniedziałek.
Kondycja polskiej gospodarki była nawet lepsza, jeśli wziąć pod uwagę dane oczyszczone z wpływu czynników sezonowych. Licząc w ten sposób, PKB wzrósł w III kwartale o 4,4 proc. rok do roku, po zwyżce o 5,6 proc. w II kwartale. Co ważniejsze, w stosunku do poprzednich trzech miesięcy realny PKB zwiększył się o 0,9 proc., podczas gdy w II kwartale tąpnął aż o 2,3 proc.
Koniunktura wciąż dobra
Ten ostatni wynik był najsłabszy od II kwartału 2020 r., gdy gospodarkę paraliżowały restrykcje związane z pierwszą falą pandemii. Poza tymi przypadkami w bieżącym stuleciu PKB Polski ani razu nie zmalał w ciągu kwartału o więcej niż 2 proc.
Czytaj więcej
Wskaźnik cen konsumpcyjnych, główna miara inflacji w Polsce, podskoczył w październiku o 17,9 proc. rok do roku, po zwyżce o 17,2 proc. we wrześniu. Do przyspieszenia inflacji w największym stopniu przyczynił się wzrost cen żywności o 22 proc. rok do roku. W dwucyfrowym tempie drożeje jednak ponad połowa składowych przeciętnego koszyka konsumpcyjnego.
Gdyby w III kwartale oczyszczony z wpływu czynników sezonowych PKB ponownie zmalał w stosunku do poprzednich trzech miesięcy, mielibyśmy do czynienia z początkiem tzw. technicznej recesji. We współczesnej historii z takim zjawiskiem mieliśmy do czynienia tylko dwa razy: na przełomie 2012 i 2013 r. oraz w 2001 r. I choć techniczną recesję łatwo bagatelizować, oba te incydenty były dla Polaków dotkliwe. Towarzyszył im spadek zatrudnienia i wzrost stopy bezrobocia.