Polski rząd, jak wiele innych w Europie, usiłuje łagodzić wpływ najwyższej od ćwierćwiecza inflacji na budżety gospodarstw domowych. Stosuje jednak instrumenty, które – jak często ostrzegają ekonomiści – na dłuższą metę inflację podsycają. Takie zarzuty formułowano m.in. pod adresem tarczy antyinflacyjnej, czyli obowiązujących od lutego br. czasowych obniżek VAT i niektórych innych podatków pośrednich. Obniżają one inflację o około 2–3 pkt proc., ale w rezultacie osłabiają negatywny wpływ rosnących cen na popyt konsumpcyjny. Podtrzymywanie tego popytu może zaś utrwalać inflację, tym bardziej że tarcza pogłębia deficyt w sektorze finansów publicznych, co prowadzi do wzrostu podaży pieniądza.
Czy podobny mechanizm zadziała w przypadku tarczy solidarnościowej, w ramach której rząd zamrozi w 2023 r. ceny prądu dla gospodarstw domowych do pewnego poziomu zużycia (2–3 MWh w zależności od typu gospodarstwa). Biorąc pod uwagę zapowiadany wzrost cen za zużycie przewyższające ten próg, ekonomiści szacują, że rachunki gospodarstw domowych za energię elektryczną w 2023 r. wzrosną o 8–10 proc., co dołoży do inflacji około 1 pkt proc. Według analityków z mBanku to mniej więcej o 6–7 pkt proc. mniej, niż ceny prądu dołożyłyby do inflacji, gdyby wzrosły o tyle, o ile energia podrożała na rynku hurtowym. Wydaje się więc oczywiste, że tarcza solidarnościowa w krótkiej perspektywie inflację obniży relatywnie do scenariusza bez tarczy. Ale jakie będą jej skutki w dalszej perspektywie?
Za szeroka pomoc
Zapytaliśmy o to członków panelu ekonomistów „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”. Wnioski są niejednoznaczne. Z tezą, że „zamrożenie cen energii elektrycznej w 2023 r. w proponowanej przez rząd formie w dłuższym terminie będzie proinflacyjne”, zgodziła się połowa z 32 uczestników sondy. Żaden nie wybrał odpowiedzi „zdecydowanie się zgadzam”. Z kolei brak zgody z tą tezą zadeklarowało 22 proc. ankietowanych, ale i w tym gronie brakuje zdecydowania.
– Przyjęte rozwiązanie będzie proinflacyjne na dwa sposoby: za sprawą podtrzymania siły nabywczej budżetów wszystkich gospodarstw domowych oraz – pośrednio – za sprawą ograniczenia dostępności prądu dla innych podmiotów, w tym samorządów i przedsiębiorstw. Tak jak przy poprzednich politykach osłonowych, szerokie podejście niepotrzebnie chroni również dochody i konsumpcję bogatych gospodarstw domowych – ocenia dr Maciej Grodzicki z Uniwersytetu Jagiellońskiego, i Polskiej Sieci Ekonomii.