Polskie firmy spodziewają się w perspektywie roku solidnego spadku popytu krajowego, którego nie skompensuje wzrost popytu zagranicznego. Jednocześnie przedsiębiorstwa nadal oczekują wzrostu kosztów. W rezultacie swoją przyszłą sytuację finansową oceniają najgorzej w historii badań (po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych). Odsetek firm o wysokiej ekspozycji na ryzyko bankructwa wspiął się do 8 proc., podczas gdy rok temu był poniżej 4 proc. Od 2012 r. wyższy był tylko raz, wiosną 2020 r. Takie między innymi wnioski płyną z opublikowanego w środę „Szybkiego Monitoringu NBP”, czyli szeroko zakrojonego badania wśród firm.
Strach ma wielkie oczy
W świetle SM NBP pesymizm przedsiębiorstw prowadził będzie do ochłodzenia koniunktury na rynku pracy. W minionym kwartale wskaźnik prognoz zatrudnienia spadł po raz trzeci z rzędu do najniższego od I kwartału 2021 r. poziomu 18 pkt proc. (po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych). W bieżącym kwartale 26 proc. firm planuje zwiększyć zatrudnienie, a 8 proc. zamierza je zredukować, podczas gdy kwartał temu takie plany miało odpowiednio 30 i 7 proc. firm.
Analitycy z NBP podkreślają, że formułowane przez przedsiębiorstwa oczekiwania są pod wpływem niepewności związanej z wojną w Ukrainie. Świadczy o tym fakt, że prognozy sytuacji w grupie przedsiębiorstw odczuwających skutki tej wojny są wyraźnie bardziej pesymistyczne niż w pozostałych podmiotach. Jak dotąd zaś te prognozy okazywały się zbyt ostrożne. Przykładowo, w III kwartale spadek stopnia wykorzystania mocy produkcyjnych (o 1 pkt proc.) był w Polsce niewielki w świetle tego, jak mocno spadły prognozy popytu w poprzednim kwartale. To zastrzeżenie analitycy NBP odnoszą też do własnych prognoz syntetycznego wskaźnika sytuacji przedsiębiorstw, obliczanego na podstawie ankietowych badań. Prognozy te sugerują zaś, że koniunktura w polskiej gospodarce będzie się pogarszała do I połowy 2023 r., aby następnie nieco się poprawić i ponownie zmaleć, osiągając dno w I połowie 2025 r., gdy będzie już niemal tak słaba jak w I połowie 2020 r. „Wedle tych prognoz spowolnienie koniunktury przyjmie kształt litery W (tzw. double dip), a nie kształt litery V, jak w przypadku spowolnienia wywołanego pandemią koronawirusa” – napisali analitycy z NBP.
Nie tylko inflacja
O ile w skali całej gospodarki pesymizm firm może nie być uzasadniony, o tyle wśród producentów dóbr trwałego użytku pogorszenie sytuacji już teraz jest zauważalne. W tej grupie firm poziom wykorzystania mocy wytwórczych już w III kwartale mocno zmalał, a spodziewają się one dalszego spadku popytu. To wpisuje się w scenariusz hamowania wydatków konsumpcyjnych, który wyłania się z ankietowych badań wśród gospodarstw domowych.