Wyższe stopy umocnią złotego? To wcale nie takie pewne

Interwencje NBP na rynku walutowym nie zatrzymały przeceny polskiej waluty. Część ekonomistów uważa, że ustabilizować złotego spróbuje RPP, podnosząc we wtorek stopy aż o 1 pkt proc. Inni uważają, że to niewiele da, a jednocześnie może zaszkodzić gospodarce.

Publikacja: 07.03.2022 21:00

Wyższe stopy umocnią złotego? To wcale nie takie pewne

Foto: Bloomberg

W poniedziałek euro po raz pierwszy w historii kosztowało ponad 5 zł. Niemal równie drogi był frank szwajcarski. Najdroższy od początku stulecia był też dolar, który kosztował nawet 4,62 zł. Po południu sytuacja na rynkach finansowych nieco się uspokoiła, a złoty odrobił część strat. Ale i tak pozostawał o 12,7 proc. słabszy wobec dolara i o 8,5 proc. słabszy wobec euro niż miesiąc temu. Tylko kilka spośród kilkudziesięciu najważniejszych walut świata osłabiło się w tym czasie bardziej: rosyjski rubel, kazachskie tenge, gruzińskie lari i węgierski forint. Wszystkie te waluty łączy jedno: bliskość konfliktu na Ukrainie.

– Osłabienie złotego wynika przede wszystkim z obaw uczestników rynku, że wywołana przez Rosję wojna na Ukrainie będzie miała negatywne konsekwencje dla polskiej gospodarki w postaci znacznie wyższej inflacji, co przełoży się na zmniejszoną konsumpcję prywatną. Konflikt jest też źródłem bardzo dużej niepewności dla firm, które w najbliższym okresie mogą wstrzymać się z inwestycjami – tłumaczy „Parkietowi" Piotr Matys, analityk walutowy w In Touch Capital Markets w Londynie.

Ostatnia dźwignia

W minionym tygodniu notowania złotego próbował stabilizować NBP, kilkakrotnie interweniując na rynku walutowym. W obronę waluty zaangażowało się też Ministerstwo Finansów, deklarując, że będzie wymieniało dewizy na rynku zamiast w banku centralnym. Te działania nie przyniosły efektów. W piątek, pomimo interwencji, kurs euro w złotym podskoczył najbardziej od marca 2020 r. Jak zauważyli analitycy BGK, w ciągu ośmiu dni do piątku skok tego kursu był nawet większy niż dwa lata wcześniej, w apogeum paniki na rynkach finansowych wywołanej przez pandemię. Deprecjacja złotego i niewielka skuteczność interwencji NBP i MF sprzyja oczekiwaniom, że na wtorkowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się na większą, niż dotąd zakładano, podwyżkę stóp procentowych.

„W sytuacji, gdy wszystkie inne dźwignie dostępne bankowi centralnemu zostały wykorzystane, ścieżka stóp procentowych jest w krótkim okresie jedynym sposobem odblokowania kanału kursowego polityki pieniężnej" – napisali w poniedziałkowym raporcie ekonomiści z Pekao. Według nich RPP podwyższy stopę referencyjną NBP aż o 1 pkt proc., do 3,75 proc. Odnieśli się do tego, że RPP sygnalizowała ostatnio, że zależy jej na umocnieniu waluty, aby wzmocnić oddziaływanie podwyżek stóp procentowych na inflację. Wojna na Ukrainie ten kanał kursowy zablokowała, a nawet odwróciła: osłabienie waluty będzie potęgował wpływ drożejących surowców na inflację.

Takiej reakcji RPP na deprecjację złotego spodziewają się również ekonomiści z PKO BP. Zastrzegają jednak, że w ich ocenie Rada zdecyduje się tylko na przyspieszenie cyklu podwyżek stóp procentowych, ale nie na zwiększenie jego skali. „RPP wybierze wariant przyspieszenia przebiegu cyklu zaostrzania polityki pieniężnej, aby przeciwdziałać bieżącej presji na rynku walutowym. Później podwyżki mogą się szybko zakończyć" – napisali na Twitterze, podkreślając, że gdy RPP uda się ustabilizować walutę, jej głównym zmartwieniem stanie się spowolnienie wzrostu gospodarczego, którym poskutkuje konflikt za wschodnią granicą.

Notowania kontraktów terminowych na WIBOR sugerują, że większość uczestników rynku finansowego jest innego zdania. Od wybuchu wojny na Ukrainie w kontraktach tych zaczęto wyceniać nie tylko szybszy wzrost WIBOR-u, ale też jego wyższy poziom docelowy. W poniedziałek ceny kontraktów wskazywały już na zwyżkę trzymiesięcznego WIBOR-u w perspektywie trzech miesięcy do 5,4 proc., zamiast do 4,75 proc., jak przed rosyjską inwazją.

Zawracanie Wisły

Jeszcze pod koniec lutego w ankiecie „Parkietu" zdecydowana większość spośród 22 uczestniczących w niej zespołów analitycznych oczekiwała, że w marcu RPP podwyższy stopę referencyjną o 0,5 pkt proc., tak jak na poprzednich trzech posiedzeniach. Trzy zespoły spodziewały się nawet mniejszej podwyżki, o 0,25 pkt proc., właśnie z powodu dużej niepewności co do perspektyw gospodarki po wybuchu wojny za wschodnią granicą. Zmiany głównej stopy NBP o 0,75 pkt proc. lub więcej nie oczekiwał nikt. Dzisiaj, pomimo osłabienia złotego, wielu ekonomistów też ma wątpliwości, czy taki ruch miałby sens.

– Nie widzę uzasadnienia, aby podwyższać teraz stopy o 1 pkt proc. lub więcej. Czy po takiej decyzji postrzeganie polskiego rynku przez zagranicznych inwestorów byłoby inne? Nie sądzę. Moim zdaniem RPP powinna sobie zostawić przestrzeń do interwencyjnych podwyżek stóp w najbliższej przyszłości – mówi dr Jarosław Janecki, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej. – Podwyżka stóp, mniejsza niż dotąd oczekiwano, mogłaby być czynnikiem dodatkowo osłabiającym złotego, ale to nie oznacza, że podwyżka większa mogła deprecjacji zapobiec – dodaje. Janecki przyznaje jednak, że osłabienie złotego jest w obecnej sytuacji niepożądane. – Deprecjacja waluty będzie podbijała dodatkowo ceny surowców, których szybki wzrost jest procesem recesyjnym. Słabnący złoty wzmaga też strach wśród uczestników życia gospodarczego. Jednocześnie trudno oczekiwać, aby istotnie pomogło to eksporterom w sytuacji, gdy produkcję będą ograniczały problemy z dostawami komponentów – tłumaczy. Według niego zatrzymać deprecjację złotego mogłoby szybkie porozumienie rządu z Komisją Europejską w sprawie Funduszu Obudowy.

Sensu podnoszenia stóp w celu ustabilizowania złotego nie widzi również Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers. – Moim zdaniem RPP powinna podnieść we wtorek stopę referencyjną NBP o 0,75 pkt proc., ale nie po to, aby wpłynąć na złotego, tylko dlatego, że odsuwa się w czasie perspektywa powrotu inflacji do celu – podkreśla w rozmowie z „Parkietem". – Podwyżki stóp procentowych w celu zatrzymania odpływu kapitału z kraju to jak próba zawracania Wisły kijem – tłumaczy.

Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację