Chodzi o Eneę, Energę Obrót, Vattenfall Sales Poland i RWE Obrót.
– Zgadzam się, że są przesłanki do wzrostu cen energii elektrycznej, na przykład ze względu na inwestycje i konieczność poniesienia kosztów wynikających z postępującego zaostrzania wymagań ekologicznych. Ale skala uzasadnionego wzrostu jest o wiele niższa niż to, o co wnioskowały spółki – mówi Mariusz Swora, szef URE.
Najważniejsze dla rynku jest odrzucenie przez Sworę pomysłu zgłoszonego przez Energę. Spółka chciała podwyżki cen energii oraz wyodrębnienie nowej grupy taryfowej dla osób mniej zarabiających, dla której zaproponowano utrzymanie ceny energii elektrycznej na poziomie obecnie oferowanym gospodarstwom domowym.
Oznaczałoby to jednak podwyżkę stawek dla dużej części klientów indywidualnych. Rozwiązanie takie postulowane jest nie tylko przez Energę, ale również przez trzy pozostałe państwowe firmy z branży: Eneę, Tauron oraz Polską Grupę Energetyczną. Roboczo pomysł ten nazywany jest „taryfą socjalną” i jak wynika np. z niedawnych wypowiedzi premiera Donalda Tuska, może wkrótce zyskać poparcie rządu.
URE nie ujawnił, jakiej podwyżki cen dla gospodarstw domowych chciała poznańska Enea. Ta giełdowa spółka uzasadniała, że musi podnieść stawki do wysokości, która pozwoli na pokrycie planowanych kosztów zakupu energii elektrycznej na rynku. Złożyła wniosek w styczniu. URE stwierdził – jest za wcześnie, by z góry określić warunki cenowe na cały obecny rok.