Takie były zapowiedzi Ministerstwa Gospodarki, jednak – jak ustaliliśmy – projekt przepisów do ostatnich chwil wzbudzał spore kontrowersje wśród osób, które w ubiegłym tygodniu brały udział w pracach nad nim. Mimo że dokument ten został zatwierdzony przez Komitet Europejski Rady Ministrów już w styczniu, a rządowy komitet stały zajmował się nim już kilkakrotnie, nadal pozostaje kilka obszarów spornych.
Jedno z zagadnień, które wzbudza kontrowersje, dotyczy wprowadzenia certyfikatów, mających promować wykorzystanie biomasy do celów energetycznych. Sama idea pobudzania wykorzystania biokomponentów w naszym kraju spotkała się ze sporym poparciem np. ze strony organizacji przedsiębiorców. Jednak nadal nie ma jednolitego stanowiska co do szczegółowych rozwiązań.
– Ministerstwo Gospodarki chciałoby, żeby każdy rolnik, który np. używa w swoim gospodarstwie domowym biomasy, musiał zdobyć koncesję – dowiedzieliśmy się od naszego rozmówcy. Rzecz w tym, że zdobycie koncesji wiązałoby się ze sporymi komplikacjami. Dlatego kontrpropozycją, która pojawiła się podczas prac nad projektem ustawy, jest wymaganie od takich rolników, aby rejestrowali swoją działalność.
W ostatnich dniach modyfikacji uległy propozycje zapisów prawa energetycznego dotyczące wprowadzania obowiązkowego obrotu energią na giełdzie. Możliwe, że jeżeli przepisy wejdą w życie, od 2011 roku obligatoryjne będzie wprowadzanie kolejno co roku 30, 40 i 50 proc. energii, którą handlują spółki produkujące prąd. To pewien krok naprzód, ponieważ we wcześniejszych założeniach MG odsetek energii mającej trafiać do wolnego obrotu był mniejszy.
W Sejmie posłowie z Komisji Gospodarki zatwierdzili już odrębny „giełdowy” projekt zmian w prawie energetycznym, który zakłada, że obowiązek obrotu giełdowego dotyczyłby całego wolumenu energii, którą handluje się na rynku. JP