Polskie Stronnictwo Ludowe swoim wyborem jest w stanie przesądzić o kierunku polityki banku centralnego od początku przyszłego roku – oceniają analitycy. Wynika to z układu sił, jakiego można się spodziewać w Radzie Polityki Pieniężnej nowej kadencji – która rozpocznie się właśnie na początku 2010 roku.
[srodtytul]Języczek u wagi[/srodtytul]
RPP składa się z dziesięciu osób. Przewodzi jej prezes Narodowego Banku Polskiego, którego głos – jeśli zdania rozkładają się po równo – przesądza o decyzji rady. Ekonomiści zwracają uwagę, że prezes Sławomir Skrzypek z pewnością będzie mógł liczyć na wsparcie ze strony trzech „prezydenckich” członków RPP. Przewidują, że – podobnie jak szef banku centralnego – będą to osoby sceptyczne wobec przyjęcia przez Polskę euro, a jednocześnie „gołębie”, czyli zwolennicy niskich stóp procentowych skorzy do pobudzania wzrostu gospodarczego. Biorąc pod uwagę „podwójny” głos prezesa, tej grupie potrzeba będzie wsparcia jeszcze jednego członka RPP, by forsować swój punkt widzenia na posiedzeniach rady.
Tą osobą może zaś być właśnie nominat PSL. Zakładając, że do czasu wyboru RPP kolejnej kadencji utrzyma się koalicja Platformy Obywatelskiej z ludowcami, ekonomiści przewidują, że PSL będzie mógł wyznaczyć do RPP jednego członka. Jeśli faktycznie tak będzie, to nawet gdyby piątka osób wskazanych przez PO miała najbardziej „jastrzębie” poglądy na prowadzenie polityki pieniężnej, bez udziału szóstego członka RPP wyłonionego przez PSL nie będzie w stanie skutecznie wpływać na decyzje rady.
[srodtytul]Ministrowie, pracownicy banków komercyjnych i NBP[/srodtytul]