Według wstępnych szacunków resortu finansów, deficyt budżetu na koniec marca sięgnąć może 12,3 mld zł, wobec niespełna 5,3 mld zł ujemnego wyniku na koniec lutego. Powodów pogorszenia sytuacji fiskalnej jest kilka: większe płatności z tytułu subwencji oświatowych (pieniądze na kwiecień muszą być wysłane jeszcze w marcu), większa część składki do budżetu Unii Europejskiej płacona w pierwszych miesiącach roku, jak i wydatki, które pozostały do uregulowania jeszcze z 2008 r.
[srodtytul]Najgorzej w czerwcu[/srodtytul]
W kolejnych miesiącach sytuacja budżetu jeszcze bardziej się skomplikuje. Według opublikowanego właśnie harmonogramu dochodów i wydatków, w kwietniu deficyt sięgnie już 16 mld zł, czyli będzie zaledwie 1,2 mld zł mniejszy niż całoroczny limit zapisany w ustawie. Ostatni raz tak dużą dysproporcję między wpływami a wydatkami mieliśmy w 2003 r.
Ministerstwo Finansów zakłada, że w przyszłym miesiącu gwałtowny wzrost deficytu się zakończy i sytuacja fiskalna ustabilizuje się. W połowie roku ujemne saldo budżetu sięgnąć ma 16,9 mld zł. Od tego momentu sytuacja ma się poprawiać.
MF liczy szczególnie na to, że Bruksela, zgodnie z zapowiedziami, będzie przekazywała pieniądze na inwestycje infrastrukturalne przed podpisaniem ostatecznych umów na dofinansowanie, co zmniejszy zaangażowanie budżetu państwa w te projekty. – Do tej pory różnice między planowanymi wpływami środków unijnych, a faktycznymi transferami były znaczące, co utrudniało planowanie wydatków – podkreśla wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska.