Może utrzymywać aktualne podejście, co sprawi, że odsunie się w czasie możliwość wejścia do strefy euro najwcześniej po 2014 roku. Wzrost bezrobocia byłby jednym z czynników prawdopodobnie przegranych wyborów prezydenckich i parlamentarnych.
Drugą opcją jest wysiłek mający na celu przyjęcie euro w 2012 lub 2013 roku. Skutkiem tego byłaby redukcja wydatków rządowych, ale w zamian recesja oraz wzrost bezrobocia w okolice 20 proc. i prawdopodobnie przegrane wybory, bo długoterminowe korzyści z przyjęcia wspólnej waluty nie byłyby uznane przez elektorat wobec aktualnych problemów.
Wreszcie trzecia opcja, to odłożenie w czasie momentu przyjęcia euro po 2014 roku oraz wzrost wydatków w ramach pakietu wsparcia dla gospodarki. Mogłoby to, zdaniem analityków, skutkować powrotem na ścieżkę sporego wzrostu gospodarczego przy bezrobociu na poziomie 11-13 proc. Kosztem byłby wzrost deficytu budżetowego 7-9 PKB i długu do 55-60 proc. PKB oraz wyższy koszt jego finansowania. To podejście wzmogłoby wykorzystanie funduszy unijnych i jest „jedyną szansą na reelekcję dla PO”. Jak wiemy, na razie ze strony rządu płyną zapowiedzi trzymania deficytu w ryzach.