FRD, jak to napisano w uzasadnieniu projektu ustawy budżetowej, ma „bezzwrotnie zasilić” Fundusz Ubezpieczeń Społecznych kwotą 4 mld zł. W ten sposób do FUS w ciągu dwóch lat trafi 11,5 mld zł, bo we wrześniu FRD przekazuje 7,5 mld zł.
Taki pomysł zaniepokoił część ekonomistów. Uważają oni, że sytuacja demograficzna nie usprawiedliwia tak znacznego uszczuplenia FRD. – Fundusz powstał jako rezerwa demograficzna dla niekorzystnych zmian na rynku pracy – jakie nastąpią w Polsce w latach 20. i 30. – po to, by wspomagać nowy system emerytalny. Teraz wykorzystywany jest do wspierania FUS i starego systemu emerytalnego – tłumaczy prof. Marek Góra, ekonomista z SGH, jeden z autorów reformy emerytalnej z 1999 roku.Podobnie uważa Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ. – Protestowaliśmy już w tym roku, gdy po raz pierwszy naruszono rezerwę, zmieniając ustawę, na pewno będziemy się sprzeciwiali dalszym takim pomysłom – mówi.
Marek Bucior, wiceminister pracy, przypomina jednak, że FRD utworzono, by zabezpieczyć wypłatę świadczeń. Jego zdaniem już teraz zmiany na rynku pracy są niekorzystne i system potrzebuje wsparcia obecnie, a nie za kilka lat.
Przypomina, że do FRD trafia 40 proc. netto wpływów z prywatyzacji i dzięki temu – mimo transferu do FUS – fundusz może zamknąć rok nawet z wyższymi aktywami niż teraz. Na koniec sierpnia FRD miał na koncie ponad 12,8 mld zł.