O roli przemysłu na Starym Kontynencie, modnym haśle reindustrializacji oraz nieuchronnej cyfryzacji i drodze w kierunku Przemysłu 4.0 rozmawiali uczestnicy debaty „Przemysł w Europie" podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Zdaniem Marka Niedużaka, wiceministra przedsiębiorczości i technologii, hasło „reindustrializacja" jest mylące. Może być trafne w stosunku do krajów, które przeszły dezindustrializację. Jako przykład podał Anglię. Jednak, jak podkreślił, Polska ma bardzo duży udział przemysłu w gospodarce. – Zatem u nas na reindustrializację trzeba patrzeć bardziej jako na transformację przemysłu, który istnieje – podkreślił wiceminister.
Z takim podejściem, i to w odniesieniu do całej Europy, zgodził się Aron Gereben, ekonomista w Europejskim Banku Inwestycyjnym (EBI), podkreślając, że reindustrializacja może u niektórych budzić nostalgię za starym myśleniem o przemyśle, do którego nie ma powrotu.
– Zdecydowanie powinniśmy mówić o nowej strategii przemysłowej. To sektor, który zawsze był mocną stroną Europy i tworzył jej przewagę konkurencyjną – mówił Aron Gereben. Wskazał, że na tej tradycyjnej pozycji Europy cieniem kładą się nieuchronne zmiany w rozumieniu roli przemysłu, to też rewolucja, która np. w przemyśle samochodowym skutkuje zwrotem od aut tradycyjnych ku elektrycznym oraz postępująca cyfryzacja.
Trampolina do zmian
Paweł Gruza, wiceprezes KGHM, proponował, by myśleć o przemyśle klasycznym jako o trampolinie do bardziej rozwiniętych usług. Podkreślił przy tym, że potęgi gospodarcze wciąż przywiązują wielką wagę do przemysłu i zasobów. Wskazywał na USA, Chiny i Japonię, które w kategoriach bezpieczeństwa dostaw traktują nie tylko o gaz czy ropę, ale i metale, w tym m.in. miedź. Podkreślił, że KGHM to bardzo ważny element polskiej gospodarki, a jednocześnie jest mocno osadzony w gospodarce światowej.