PMI, wskaźnik koniunktury w polskim przemyśle bazujący na ankiecie wśród menedżerów logistyki przedsiębiorstw, wzrósł w lipcu do 52,8 pkt z 47,2 pkt miesiąc wcześniej – podała w poniedziałek firma IHS Markit. Była to trzecia pod względem wielkości (5,6 pkt) zwyżka w historii tego wskaźnika, sięgającej 1998 r. Przewyższyła też zdecydowanie oczekiwania ekonomistów. Tylko jeden spośród 24 uczestników comiesięcznej ankiety „Parkietu" stawiał na zwyżkę PMI powyżej 52 pkt. Przeciętnie spodziewali się odczytu na poziomie 50,3 pkt.
Zamazany obraz
Każdy odczyt powyżej 50 pkt oznacza teoretycznie, że w odczuciu ankietowanych menedżerów logistyki przemysł przetwórczy rozwija się w ujęciu miesiąc do miesiąca, dystans od tej granicy to miara tempa tych zmian. W praktyce jednak taka interpretacja PMI od dłuższego czasu jest myląca. PMI w Polsce poniżej 50 pkt był stale od października 2018 r., a mimo to ub.r. był dla sektora przemysłowego udany. Co więcej, PMI był poniżej 50 pkt także w czerwcu i w maju br., gdy sytuacja w przemyśle z pewnością poprawiała się w ujęciu miesiąc do miesiąca wraz z wycofywaniem antyepidemicznych ograniczeń.
Zdaniem Michała Rota, ekonomisty z PKO BP, rozbieżności między wskazaniami PMI a rzeczywistymi trendami w przemyśle wynikać mogą z tego, że IHS Markit bada głównie obecne w Polsce od dłuższego czasu duże firmy, silnie włączone w międzynarodowe łańcuchy dostaw. Przez to wskaźnik ten nie nadąża za zmianami strukturalnymi w polskiej gospodarce. „Napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych typu greenfield w 2019 r. zneutralizował z nawiązką słabość globalnych sieci produkcji i sprawił, że produkcja na eksport wyraźnie się wzmocniła w branżach, które dotychczas były nieobecne w Polsce. To oznacza, że ze względu na nowe trendy widoczne na horyzoncie także w przyszłości PMI niekoniecznie musi dobrze odzwierciedlać aktywność w polskim przemyśle" – tłumaczy Rot, wskazując na tzw. reshoring, czyli geograficzną dywersyfikację produkcji na świecie po pandemii. W jego ocenie na tym trendzie nasza gospodarka może skorzystać.
Zatrudnienie wciąż maleje
To oznacza, że w przyszłości PMI może malować zbyt pesymistyczny obraz sytuacji w polskim przemyśle. Obecnie jednak prowadzi prawdopodobnie do zbyt optymistycznych wniosków. Analitycy IHS Markit w poniedziałkowym komunikacie zwrócili uwagę, że kluczowa składowa PMI, mierząca zmiany produkcji miesiąc do miesiąca, jest silnie skorelowana z rzeczywistymi zmianami produkcji przemysłowej. Według nich lipcowy odczyt PMI jest spójny ze wzrostem produkcji sprzedanej przemysłu o kilka procent rok do roku. Tymczasem ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacują, że produkcja w lipcu zmalała o 2,1 proc., po zwyżce o 0,5 proc. w czerwcu.