WIG20 stracił 1,25 procent, gdy indeks szerokiego rynku WIG oddał 1,14 procent. W przypadku WIG20 spadek okazał się na najgorszą sesją indeksu od 17 grudnia. Przecena znalazła poparcie w obrocie, który liczony tylko dla WIG20 przekroczył 1,18 mld złotych, gdy na całym rynku obrócono akcjami za przeszło 1,46 mld złotych. Zarysowany wyżej obraz dnia może sygnalizować poważną porażkę popytu, ale przebieg sesji wskazuje na stale obecne próby kontynuacji ostatnich zwyżek. W istocie, w pierwszych trzech godzinach sesji WIG20 zdołał nawet odrobić poranny spadek, którym rynek odpowiedział na wczorajszą przecenę w USA. Niestety – analogicznie do sesji wtorkowej – lokalne apetyty wzrostowe zderzyły się z presją podażową z otoczenia, gdzie indeksy europejskie odpowiedziały spadkami na wzrost rentowności amerykańskiego długu, oczekiwaną przecenę na Wall Street i wreszcie umocnienie dolara. Całość sprowadziła się do dość banalnego układu sił, w którym GPW nie może szukać zwyżek w kontrze do przeceniających się rynków bazowych.
Technicznie patrząc sesję trzeba jednak uznać za porażkę byków. Na wykresie WIG20 pojawił się dynamiczny czarny korpus, który uzupełnia się z wykreśloną wczoraj świecą z górnym cieniem. Efektem jest wyrysowanie formacji, która załamuje lokalną falę wzrostową, nawet jeśli układ nie pojawił się w podręcznikowym kontekście, jakim powinna być dynamiczna fala wzrostowa. W czwartek warto oczekiwać nieco spokojniejszego rozdania ze względu na wyłączenie z gry rynków amerykańskich, ale w bliskim terminie trudno myśleć o kondycji GPW w oderwaniu od zachowania giełd bazowych. Nie pozwolą na to piątkowy odczyt danych z rynku pracy w USA i publikowane w środku przyszłego tygodnia amerykańskie wskaźniki inflacji CPI i PPI.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych