Od początku środowej sesji na GPW obserwowaliśmy zwyżki. WIG20 już pierwszą godzinę sesji kończył wzrostem o 0,4 proc. Jak się jednak szybko miało okazać, na wiele więcej nie było już stać popytu. Przed południem indeks dużych spółek zbliżył się do 2182 pkt i tu wyrysowało się dzienne maksimum. W kolejnych godzinach siły popytu i podaży się równoważyły. Na dwie godziny przed końcem sesji podaż zaatakowała, ściągając indeks dużych spółek nawet do poziomu zamknięcia z poprzedniego dnia. Atak był jednak dość kruchy, bo na finiszu kupujący zdołali odebrać to, co wcześniej należało do nich. Ostatecznie WIG20 zakończył dzień zwyżką o 0,48 proc., tj. na poziomie 2171 pkt. Giełdowe byki mają kilka powodów do zadowolenia. Po pierwsze, WIG20 zyskał po raz dziewiąty z rzędu. Po drugie zaś, ustanowił nowy w tym roku szczyt i powiększył tegoroczny dorobek do ponad 21 proc. Z drugiej strony także niedźwiedzie ugrały coś dla siebie. Nad środową świecą wyrysował się dość znaczny cień, obrazujący zamknięcie handlu sporo poniżej dziennych maksimów. W gronie krajowych blue chips najbardziej brylował Orlen z prawie 4-proc. zwyżką. Druga była Grupa Kęty, której akcje zyskały niewiele mniej. Niezdecydowanie inwestorów widać było w notowaniach banków. W czołówce dużych firm znalazł się Alior z 2,3-proc. wzrostem, ale PKO BP już kończył tuż pod kreską. Miało to wpływ na WIG-banki, który kończył dzień praktycznie w punkcie wyjścia.
Śladem dużych spółek nie poszły małe i średnie. mWIG40 jeszcze podejmował próby zwyżek w ciągu dnia, ale ostatecznie – podobnie jak sWIG80 – zamknął się niemal w tym samym miejscu co dzień wcześniej.
Na większości innych europejskich giełd środa również kończyła się pozytywnie dla inwestorów, choć w czołówce zabrakło głównych rynków. Niemiecki DAX pod koniec dnia nawet lekko tracił na wartości. Francuski CAC 40 zyskiwał ledwie 0,16 proc. Początek handlu przy Wall Street zapowiadał udany dzień dla tamtejszych inwestorów. Zarówno S&P 500, jak i Nasdaq zyskiwały w pierwszych godzinach po 0,4 proc.