Jedna z luk hossy, utworzona przez WIG20 i WIG na początku tygodnia, spełniła już swoją podażową funkcję – rynek wykonał krok w tył. Pojawienie się takich punktowych okien na wysokich poziomach cenowych zazwyczaj wskazuje na panującą pychę pośród kupujących. Zbyt duży optymizm często kończy się zmianą lokalnego trendu. Na uwagę cały czas zasługuje luka hossy z początku listopada. W przypadku indeksu szerokiego rynku są to okolice 51k, zaś WIG20 adekwatną wyrwę ma na wysokości 1559–1569. Tam właśnie przebiega 50 proc. zniesienia całej, dotychczasowej zwyżki z ostatnich tygodni. To dodatkowo zwiększa znaczenie ww. poziomów jako docelowych magnesów mających prawo ściągnąć rynek na południe.
Na uwagę zasługuje także fakt dotarcia kluczowych indeksów GPW do ruchomych oporów. Zarówno WIG20, jak i WIG zmierzyły się ze średnią 200-sesyjną. Pierwsza reakcja okazała się negatywna. Akcyjnym bykom nie po drodze było także wykupienie. Wskutek lokalnej korekty wskaźnik mierzący impet RSI cofnął się i pojawił się podręcznikowy sygnał sprzedaży. Jak pokazuje historia, nie można jeszcze wykluczyć drugiego uderzenia popytu w ramach tzw. dywergencji. Dopiero na drugim szczycie mogłyby się pojawić twarde sygnały sprzedaży. Jednakże słabsze zachowanie się drugiej i trzeciej linii GPW sprawia, że niedźwiedzie mają prawo ponownie wrócić na warszawski parkiet. Ani mWIG40, ani sWIG80 nie potwierdziły tego, co zrobił ostatnio WIG20.