Mija już piąty tydzień, jak Nasdaq nie ma sił na powrót nad ruchomą granicę rozdzielającą rynek byka od niedźwiedzia. Mowa o średniej kroczącej z 200 tygodni MA200_w, która przez wiele lat wyznaczała strefę hossy i bessy na długoterminowym wykresie. Miesiąc temu jankeskim niedźwiedziom udało się zepchnąć technologiczny benchmark pod 200 i co bardziej niepokojące – utrzymać się pod nią. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce kilkanaście lat temu, kiedy to we wrześniu 2008 r. pojawił się podażowy sygnał. W efekcie Nasdaq został przeceniony o ponad 1000 punktów. Podobnie było w lutym 2001 r., kiedy to bessa dopiero co nabierała rozpędu. Pocieszeniem dla zwolenników hossy może być to, że strefa 10 000 punktów, w której przebywa obecnie ww. wskaźnik giełdowy, zawiera w sobie długoterminowe wsparcia, które wciąż są bronione. Na wysokości 10,2 k przebiega zniesienie 61,8 proc. zwyżki zapoczątkowanej ponad dwa lata temu. Natomiast na poziomie 10 500 znajduje się zniesienie 38,2 proc. całej fali hossy z okresu 2009–2021 r. Kluczowa pozostaje także linia kilkunastoletniego trendu wzrostowego. To na niej zatrzymała się dotychczasowa, październikowa zniżka. Z podręcznikowego punktu widzenia byki mają stworzone warunki do wyprowadzenia wzrostowej kontry. Tym bardziej że obecna jest pozytywna dywergencja pomiędzy indeksem a wskaźnikiem impetu RSI. Taka sytuacja często towarzyszy średnioterminowym dołkom.