Wczorajsze dane PPI w USA nie dały nadziei, że bank może wyhamować zacieśnianie monetarne. Dziś zapewne da się powiedzieć jeszcze więcej na ten temat po publikacji kluczowych danych, czyli wskaźnika CPI. Na krajowym rynku analitycy zwracają uwagę na dalszą przepychankę między członkami RPP, która jest niezwykle groźna dla złotego i odbija się na notowaniach obligacji.
Amerykańska inflacja – gwóźdź do trumny lub impuls do odbicia
Kamil Cisowski, DI Xelion
Podczas środowej sesji globalne indeksy podjęły próbę przełamania spadków po pięciu dniach przeceny z rzędu. Europejskie otwarcia miały wprawdzie miejsce poniżej poziomu neutralnego, ale po rozpoczynającym dzień pogłębieniu spadków przebudził się popyt i mieliśmy do czynienia z wyraźnym ruchem w górę, który większość z nich wyniósł na poziomy dodatnie. Uwagę wciąż przyciąga sytuacja w Wielkiej Brytani. Wypowiedzi A. Bailey’a o tym, że zarządzający funduszami mają czas do piątku, by sprzedać problematyczne pozycje na brytyjskim długu skarbowym wyniosły rentowności obligacji 10-letnich do najwyższego poziomu od 2008 r., ale ruch został przerwany największymi zakupami długu ze strony BoE od czasu uruchomienia QE. Rynek wydaje się absolutnie niegotowy na odcięcie kroplówki, które staje tym samym pod znakiem zapytania. Ostatnie działania brytyjskiego rządu i banku centralnego są prawdziwym popisem nieudolności, a Bloomberg zwraca uwagę, że w wypowiedziach kanclerza skarbu, K. Kwartenga, widać pierwsze próby uczynienia szefa Banku Anglii kozłem ofiarnym, gdyby sprawy przybrały jeszcze gorszy obrót.
Najważniejsze dane dnia, amerykańska inflacja PPI, nie odbiegały znacząco od konsensusu, ale nawet 0,1pp zaskoczenia na poziomie głównego odczytu okazało się wystarczające, by wesprzeć łagodną, ale nieubłaganą korektę. Główne indeksy w Europie kończyły dzień spadkami od 0,25% (CAC40 wsparte świetną sprzedażą LVMH powodującą wzrosty w sektorze dóbr luksusowych) do 1,29% (IBEX). WIG20 spadł o 0,34%, mWIG40 o 0,26%, a sWIG80 0,65%. Znacznie poważniejszym tematem od zachowania giełdy jest w ostatnich dniach kontynuowana na łamach prasy i przy użyciu innych niestandardowych narzędzi komunikacji przepychanka pomiędzy członkami RPP. Rentowność polskich obligacji 10-letnich wzrosła wczoraj o kolejnych 35 pb, osiągając nowe szczyty na poziomie 8,15%. Nie da się tego czytać inaczej niż jako sygnału, że wiarygodność Rady osiągnęła absolutne dno, a rynek całkowicie utracił wiarę, że gremium jest zdolne do efektywnego prowadzenia polityki monetarnej. Postępujące upolitycznienie instytucji osiągnęło poziom, po którym naprawa wizerunku zajmie zapewne lata i będzie mogła mieć miejsce dopiero po zakończeniu kadencji obecnych członków RPP. Tworzy to dalsze zagrożenia dla polskiego długu i złotego.
Pomimo utrzymywania się ponad kreską przez większość dnia, S&P500 zakończyło dzień spadkiem o 0,33%, a NASDAQ o 0,09%. Zapis dyskusji z wrześniowego posiedzenia Fed nie miał szansy wesprzeć rynku, przyniósł raczej potwierdzenie, że w Komitecie panuje zgoda, że konsekwencje zbyt luźnej polityki monetarnej byłyby poważniejsze niż zbyt restrykcyjnej. Przecenę w trakcie dnia kontynuowała ropa. W naszej opinii potencjał spadkowy jest już praktycznie wyczerpany, o ile nie zostanie odwołany plan wprowadzenia limitu cenowego na rosyjskie dostawy od 5 grudnia. Trudno zakładać, by ruch nie spotkał się z działaniami odwetowymi ze strony Rosji.