W piątek przez warszawski parkiet przetoczyła się fala realizacji zysków. I nic więcej. Najmocniej traciły największe spółki, które były ostatnio motorem wzrostów. Segment małych i średnich spółek spadał zdecydowanie mniej, co sugeruje, że inwestorzy indywidualni właśnie tu szukają potencjalnych okazji inwestycyjnych. Takie też zachowanie potwierdza, że piątkowe spadki mają jedynie korekcyjny charakter, a rynek wierzy, że poprawa koniunktury może mieć charakter średnioterminowy.

Przecena indeksu WIG20 o 3 proc., jakkolwiek zaowocowała czarną świecą na wykresie dziennym (którą to świecę przy dość luźnym podejściu do japońskich wykresów można traktować nawet jako element formacji gwiazdy wieczornej), to w istotny sposób nie zmienia układu sił. Strona popytowa w dalszym ciągu ma przewagę. Aktualne pozostają wygenerowane w ostatnich tygodniach krótko- i średnioterminowe sygnały kupna.

Zmiana sytuacji technicznej nastąpi dopiero z chwilą przełamania przez indeks dużych spółek silnej strefy wsparcia 1506,50-1560,00 pkt na wykresie dziennym. Tworzy ją luka hossy z 23 marca br. (1506,50-1550,43 pkt), 1,5-miesięczna linia trendu wzrostowego (1510 pkt) oraz przełamana w ostatni wtorek 9-miesięczna linia trendu spadkowego, jaką można wykreślić w oparciu o lokalny szczyt z początku września 2008 roku i szczyt z stycznia bieżącego roku.

Zdecydowane przełamanie wspomnianej bariery popytowej w sposób istotny zwiększy prawdopodobieństwo silniejszych spadków.Co prawda powrót do minimów bessy (1253,24 pkt) wydaje się nieco abstrakcyjnym scenariuszem w sytuacji, gdy nadzieje na poprawę sytuacji gospodarczej w końcówce 2009 roku lub na początku 2010 roku będą coraz większe, ale już spadki w okolice 1400 pkt będą prawdopodobne. Do czasu wygenerowania nowych sygnałów kupna scenariuszem bazowym na najbliższe tygodnie, a niewykluczone że nawet i na miesiące, jest wzrost indeksu dużych spółek w kierunku 1920,44 pkt (szczyt z 6 stycznia br.).