W efekcie cena baryłki WTI skoczyła w ubiegłym tygodniu o blisko 7 proc., do 103 USD. Podrożała również europejska ropa Brent, za baryłkę której płacono w piątek blisko 108 USD. Trudno jednak wskazać fundamentalne powody do utrzymania tego trendu w średniej perspektywie. Rynek ropy globalnie jest dobrze zbilansowany, a zapasy i wolne moce produkcyjne pozostają na komfortowych poziomach. Jednocześnie realizacja tegorocznych prognoz wzrostu popytu ze strony krajów rozwijających się stoi pod coraz większym znakiem zapytania. W trendzie spadkowym nadal pozostawały metale bazowe, z których nikiel i aluminium zakończyły ubiegły tydzień na ponad 4-letnich minimach. Wysokie zapasy, nadwyżki podaży oraz coraz bardziej uzasadnione obawy o kondycję chińskiej gospodarki stwarzają presję na ich ceny. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że obecne ceny wielu metali pozostają blisko lub poniżej marginalnych kosztów wytworzenia, co istotnie limituje dalsze potencjalne spadki ich cen. W przypadku niklu blisko 40 proc. globalnej produkcji przynosi straty, w przypadku aluminium ok. 25 proc., co w niedalekiej przyszłości powinno się przełożyć na ograniczenie podaży i nadwyżek tych metali.