Patrząc kilka dni wstecz: najpierw EBC kończy skup aktywów, potem Chiny milczą w sprawie kolejnego stimulusa, a na koniec Fed serwuje kolejną podwyżkę stóp procentowych i do tego komunikat, że nie ma podstaw do wstrzymania procesu ograniczania bilansu. To wszystko dzieje się wśród zapewnień decydentów, że z gospodarką jest wszystko w porządku. To prawda, że większość z tych decyzji była lub mogła być oczekiwana. Jednak w świetle ostatnich danych makroekonomicznych coraz bardziej palące staje się pytanie, czy rację mają rynki finansowe, reagując negatywnie, tak jakbyśmy mieli do czynienia z „błędem" Fedu, czy politycy, zapewniając, że mamy do czynienia tylko z osłabieniem gospodarki, a nie z nadciągającą recesją. Analizując bardzo pozytywny wpływ QE na ceny aktywów finansowych w I fazie 10-letniej hossy, widoczny pomimo uporczywie słabej wówczas globalnej koniunktury gospodarczej, można mieć obawy, czy w 2019 r., kiedy najprawdopodobniej dojdzie do ograniczenia zagregowanego bilansu banków centralnych i jednocześnie spowolnienia tempa wzrostu PKB, nie wystąpi efekt negatywny w postaci dalszego deratingu akcji. Być może, tak jak na początku 2016 r., dopiero złagodzenie polityki ekonomicznej (i to nie poprzez brak dalszych podwyżek stóp, lecz rozpoczęcie cyklu ich obniżek i/lub zatrzymanie quantitative tightening) przyniesie trwalszą poprawę sytuacji na rynkach. ¶