Ostatnie dni to prawdziwy festiwal zaskakujących doniesień z Białego Domu, a na tym zapewne jeszcze nie koniec. Nic dziwnego, że „indeks strachu" VIX przymierza się do ataku na linię trendu spadkowego poprowadzoną po ostatnich trzech lokalnych górkach (IX, VI, IV).

Dobra wiadomość jest taka, że zgodnie ze wspomnianą historyczną normą po zniknięciu przedwyborczej niepewności i „przetrawieniu" oczekiwanych działań nowego prezydenta rynki akcji ruszały na nowo w górę. Pozytywnie wygląda również wzorzec sezonowy, zgodnie z którym listopad i grudzień należały historycznie do miesięcy z najwyższymi odsetkami przypadków ze zwyżką S&P 500 (odpowiednio 73 i 77 proc. w ostatnich 30 latach).

W sferze fundamentalnej IV kwartał może stać pod znakiem szukania punktu równowagi między stopniowo tracącymi impet interwencjami banków centralnych i mniej okazałą poprawą danych makroekonomicznych (obserwujemy spadek indeksu tzw. zaskoczeń) z jednej strony, a poprawą prognoz zysków spółek i normalizacją wycen akcji z drugiej (wskaźnik ceny do prognozowanych zysków w przypadku S&P 500 to ciągle ponad 21 wg Refinitiv).

Rynki przeżywają sezon przedwyborczej nerwowości. W średnim terminie przydałoby się przyspieszenie poprawy prognoz zysków firm, dzięki czemu doszłoby do normalizacji wskaźników P/E.