– Według mnie kryzys banków został zażegnany tylko tymczasowo – twierdzi Kacper Żak, zarządzający BPS TFI. Jak zauważa, w dłuższym terminie kluczowy będzie postęp inflacji. – Wyjściem z problemów albo raczej kolejnym ich odsunięciem byłoby powtórzenie QE (program skupu aktywów przez banki centralne – red.), co od 2009 r. było już kilkakrotnie praktykowane – przypomina Żak. Jak podkreśla, obecne uwarunkowania jednak nie pozwalają na swobodne stosowanie tego narzędzia. – Przez pojawienie się wysokiej inflacji banki centralne poniekąd doszły do ściany. Obecny okres dezinflacji jest pewnym okienkiem, w którym mogą lekko poluzować kurs, ale nie wiadomo, co będzie za kilka kwartałów i czy znowu nie będą musiały ponownie zaostrzyć polityki pieniężnej – zaznacza ekspert BPS TFI. Przypomnijmy, że w środę odbędzie się posiedzenie amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Inwestorzy czekają na decyzję dotyczącą stóp procentowych. Główne założenie to podwyżka o 25 pkt baz. W ubiegłym tygodniu EBC zdecydował z kolei o podwyżce o 50 pkt baz., mimo coraz głośniejszych problemów z bankami.
Żak przypomina, że skutki podwyżek stóp zaczynają się ujawniać z czasem – paradoksalnie bardziej wtedy, kiedy inflacja zaczyna spowalniać. – Zarówno zadłużone kraje, jak i zadłużone korporacje zmagają się z wyższymi kosztami zadłużenia, których obsługa nie będzie wystarczająco kompensowana równie dynamiczną zwyżką podatków (czy cen w przypadku korporacji), czemu wysoka inflacja pomagała – tłumaczy Żak. – Oczywiście niższa inflacja jest w długim horyzoncie korzystna dla gospodarki, ale niestety inflacja zelżeje tym bardziej, im mocniejsze będzie spowolnienie gospodarcze, a w każdym przypadku jest to zła informacja dla gospodarki, w tym także dla banków – podkreśla Żak.
W jego ocenie wyceny polskich banków są obarczone wieloma uwarunkowaniami. – I oprócz sytuacji gospodarczej, która wpływa choćby na koszty ryzyka, można do nich zaliczyć ciągnącą się kwestię kredytów frankowych, potencjalnych kolejnych wakacji kredytowych itp. Banki w Polsce osiągały bardzo dobre wyniki w ubiegłym roku, ale niepewne otoczenie nie daje rękojmi, że nie będą musiały się pojawiać jakieś odpisy zysków. Ryzyka są dostrzegalne choćby przez polskiego regulatora, który wezwał większość banków do wstrzymania się z wypłatą dywidend – mówi Żak.
Z założenia nie inwestujemy w banki
Obecnie indeks szerokiego rynku oscyluje na granicy zera, jeśli chodzi o wynik od początku roku, natomiast na koniec zeszłego tygodnia (najświeższe dostępne dane dla całego rynku funduszy) WIG tracił 2 proc. Wyniki funduszy akcji polskich na tym tle prezentują się nieźle – średnia w portfelach uniwersalnych sięga 1,2 proc., natomiast fundusze drugiej i trzeciej linii spółek wypracowały przeciętnie 8,8 proc. zysku. Oczywiście nie brakuje produktów, które zachowują dwucyfrową stopę zwrotu od początku roku. Nietrudno zgadnąć, że dotyczy to portfeli ze skąpym bądź całkowitym brakiem banków w składzie, nastawionych raczej na przedsiębiorstwa nowych technologii. Produkty te odżywają po tym, jak w zeszłym roku radziły sobie raczej słabiej.
– Jeżeli chodzi o banki, to patrzymy na nie przez pryzmat globalnych ruchów na krzywych dochodowości oraz sektorowej rotacji kapitału – tłumaczy Tomasz Kuciński, zarządzający mTFI. – Lokalnie prawdopodobnie bardzo istotnym elementem pozostanie polityka, co buduje dodatkową warstwę niepewności – przyznaje. – Zgodnie ze strategią funduszu mBank Innowacji PL nie inwestujemy w banki. Warto również zaznaczyć, że nie postrzegamy rynku z perspektywy tradycyjnych podziałów sektorowych – zaznacza ekspert mTFI. Na jakie branże stawia? – W tym skomplikowanym otoczeniu podobają nam się trzy grupy spółek: po pierwsze, defensywne modele biznesowe, generujące wysokie wolne przepływy pieniężne. Po drugie, spółki konsumenckie, które szybko przekładają lokalną inflacje na przychody, a jednocześnie mogą być beneficjentami dalszego osłabienia globalnej konkurencji na lokalnych rynkach – tłumaczy Kuciński. Trzecią grupą firm są skuteczni konsolidatorzy rynków, z bardzo dobrym tzw. track record w zakresie przejęć i alokacji kapitału.
Co zrozumiałe, obecnie listę funduszy akcji polskich zamykają przede wszystkim fundusze indeksowe, które dążą do odwzorowania ruchów WIG20 czy mWIG40, a także indeksów powiększonych o dywidendy. Udział banków w nich jest na tyle duży, że odbija się to na całym indeksie. Przykładowo w jednym z najsłabszych funduszy udział firmy finansowych sięga 37 proc.