Drogi gaz ziemny bije w opłacalność produkcji giełdowych firm

Dziś błękitne paliwo w UE jest najdroższe od dwóch lat. To głównie konsekwencja mroźnej aury, spadających zapasów i ograniczonego importu. Surowca nie powinno jednak zabraknąć. Nie zmienia to faktu, że wiele firm cierpi z powodu panującej drożyzny.

Publikacja: 13.02.2025 06:00

Drogi gaz ziemny bije w opłacalność produkcji giełdowych firm

Foto: AFP

Ceny gazu ziemnego w Polsce i całej Unii Europejskiej są najwyższe od prawie dwóch lat. Na Towarowej Giełdzie Energii kurs kluczowego dla rynku spotowego indeksu, czyli TGEgasDA, wynosił we wtorek 270,4 zł za MWh (megawatogodzina). Ostatnio wyższy był 27 lutego 2023 r. Kilka złotych niżej wyceniano kontrakty terminowe opiewające na dostawę surowca w marcu i o kilkanaście złotych mniej te obejmujące cały II kwartał.

Coraz drożej jest też na najważniejszej europejskiej giełdzie gazu, holenderskim TTF-ie. W tym tygodniu kontraktami z dostawą w marcu handlowano nawet po ponad 58 euro za MWh. Była to najwyższa ich wycena od początku kwietnia 2023 r. Nieco tańsze są kontrakty z dostawą w kwietniu i maju oraz całym II kwartale. Nawet te obejmujące sezon letni, kiedy co do zasady zużycie błękitnego paliwa istotnie spada, kurs oscyluje w pobliżu 55 euro. Tymczasem rok temu ceny wszystkich tych kontraktów oscylowały poniżej 30 euro.

W Europie szybko spadają zapasy gazu ziemnego

Jednym z głównych powodów obecnej sytuacji na rynku gazu są oczywiście niskie temperatury powietrza. To powoduje wzrost zapotrzebowania na surowiec wykorzystywany do celów grzewczych. Od kilku dni ujemne temperatury przez większość doby panują na wschód od linii Renu i Dunaju, a na zachód od niej wynoszą średnio co najwyżej kilka stopni. Co więcej, taka sytuacja ma utrzymać się jeszcze co najmniej tydzień.

Rosnące zapotrzebowanie na błękitne paliwo zgłasza też branża elektroenergetyczna. Stosunkowo słaba produkcja prądu z odnawialnych źródeł energii, w tym zwłaszcza wiatrowych, powoduje, że w większym stopniu niż dotychczas swoje moce wytwórcze muszą wykorzystywać bloki gazowe.

Foto: GG Parkiet

Z drugiej strony słabnie podaż. UE przede wszystkim korzysta dziś z dostaw LNG realizowanych drogą morską. O te musi jednak walczyć z odbiorcami azjatyckimi. Co więcej, pojawiła się groźba, że Komisja Europejska wprowadzi pułap cenowy, który ograniczy wzrost kursu gazu. To może zniechęcić importerów do kierowania kolejnych statków z LNG w kierunku Starego Kontynentu. Istotne dostawy gazociągowe do UE realizowane są ze złóż norweskich, ale tych nie da się z dnia na dzień istotnie zwiększyć. Trzeba też pamiętać, że od jakiegoś czasu do Europy nie płynie błękitne paliwo z Rosji przez Ukrainę.

W efekcie zgromadzone dotychczas zapasy szybko topnieją. Europejskie magazyny są obecnie wypełnione w niespełna 48 proc. W poszczególnych krajach sytuacja jest jednak zróżnicowana. O ile stosunkowo wysoki wskaźnik wypełnienia mają magazyny w Polsce (61 proc.), Hiszpanii (69 proc.) i Włoszech (58 proc.), o tyle zdecydowanie poniżej średniej jest w Francji, Chorwacji i Belgii. Z kolei u naszych sąsiadów (Niemcy, Czechy) wskaźnik oscyluje w pobliżu średniej unijnej. Warto w tym kontekście zauważyć, że rok i dwa lata temu magazyny w UE były wypełnione w około 66 proc.

Czytaj więcej

Europa balansuje na krawędzi kolejnego załamania dostaw gazu

Rosną koszty firm zużywających istotne ilości gazu

Nawet jeśli zima jeszcze jakiś czas będzie mroźna, a OZE nie będzie dostarczać tyle energii, ile zazwyczaj, to błękitnego paliwa w Europie nie powinno zabraknąć. Co więcej, sytuacja w Polsce wygląda lepiej niż w innych krajach. Nie zmienia to faktu, że gaz jest drogi i cierpią na tym przede wszystkim firmy wykorzystujące istotne jego wolumeny w produkcji lub na cele grzewcze. Dziś największym konsumentem błękitnego paliwa w Polsce jest grupa Orlen. Zużywa go przy produkcji rafineryjnej, petrochemicznej i energii. Z drugiej strony duże ilości gazu wydobywa i kupuje z innych krajów, m.in. po atrakcyjnych cenach w USA. Takiego komfortu nie mają inni odbiorcy.

Azoty, PGE, Tauron i KGHM są skazani na zakupy w grupie Orlen, nawet jeśli nie bezpośrednio, to za pośrednictwem TGE. Szczególnie dla pierwszego z tych koncernów obecna sytuacja na rynku gazu jest groźna. Azoty nie dość, że muszą sobie radzić z ogromnym zadłużeniem i ponoszonymi stratami, to jeszcze koszt zakupu gazu jest dla nich podstawowym czynnikiem decydującym o opłacalności prowadzonego biznesu. Chodzi zwłaszcza o produkcję nawozów, gdzie gaz stanowi nawet 60 proc. kosztów wytworzenia produktu.

Kolejne inwestycje w bloki gazowe coraz mocniej uzależniają od sytuacji na rynku błękitnego paliwa koncerny energetyczne. Gaz ziemny zaazotowany, wydobywany lokalnie przez grupę Orlen, wykorzystuje przy produkcji miedzi i energii KGHM. Błękitne paliwo to istotny koszt również dla wielu mniejszych firm, zwłaszcza produkcyjnych. Co do zasady wszystkie rozliczają jego zakupy w oparciu o ceny giełdowe.

Firmy
Grupa ASM wychodzi na prostą i odbija rynek
Firmy
Atak shortów na polską giełdę. Które spółki są na celowniku?
Firmy
Inwestorzy uwierzyli w Ukrainę
Firmy
Szykują się duże zmiany w Grupie Mercor
Firmy
Rynki wierzą w zakończenie wojny. Ukraińskie spółki szybują na giełdzie
Firmy
Firmy inwestują w rozwój mimo braku ożywienia