Nowy tydzień na giełdzie w Warszawie rozpoczął się od nowych rekordów wszech czasów indeksów WIG, mWIG40 i sWIG80. Indeks szerokiego rynku od okrągłego poziomu 100 000 pkt dzieli już naprawdę niewiele i przy „sprzyjających wiatrach” ten poziom może być przetestowany w tym tygodniu.

Wzrosty kontynuował również WIG20, testując najwyższe poziomy od 14 lat i powiększając stopę zwrotu od początku roku do 27 proc. Indeks blue chipów, podobnie jak trzy pozostałe warszawskie indeksy, ma za sobą 11 wzrostowych z 12 ostatnich tygodni, co tylko potwierdza obserwowaną w tym roku siłę polskiego rynku akcji. Siłę przejawiającą się nie tylko wysoką stopą zwrotu, ale też obserwowanym w ostatnich miesiącach „odklejeniem” się GPW od amerykańskiego rynku akcji, a przede wszystkim dobrymi perspektywami dla polskiej gospodarki, a także znajdującą potwierdzenie w raportach spółek poprawą wyników i rosnącym optymizmem zarządów odnośnie do kolejnych kwartałów.

Czytaj więcej

Rozpędzony WIG dotarł już do 98 tys. pkt

Nie jest wykluczone, że ten udany początek tygodnia zwiastuje kolejny wzrostowy tydzień w tej opisane giełdowej serii. Jedna z popularnych w ostatnich dniach rynkowych teorii głosi bowiem, że do wygaśnięcia w najbliższy piątek (21 marca) marcowych serii kontraktów terminowych na WIG20 niedźwiedzie na warszawskiej giełdzie nie mają czego szukać. W historii zdarzało się już, że to przysłowiowy ogon machał psem, czyli rozliczenie kontraktów determinowało zachowanie szerokiego rynku. Patrząc na bogate kalendarium rynkowe na najbliższe dni, bezpieczniej jednak założyć, że o losach tygodniach przesądzą inne czynniki. Zaczynając od tematu amerykańskich ceł, przez zaplanowaną na wtorek rozmowę Donalda Trumpa z Władimirem Putinem ws. zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej, a kończąc na środowym posiedzeniu Rezerwy Federalnej i towarzyszącej mu konferencji Jerome’a Powella. A zwłaszcza na konferencji. Bo o ile jest niemal pewne, że Fed stóp w środę nie zmieni, o tyle już nie można wykluczać, że szef Fedu może zakomunikować powrót do luzowania polityki monetarnej na jednym z kolejnych posiedzeń (rynek wycenia, że będzie to czerwiec). Gdyby tak się stało, to amerykańskie indeksy dostałyby mocne wsparcie, stając przed szansą na silne odreagowanie przeceny z przełomu lutego i marca. A to pociągnęłoby w górę również indeksy GPW. Niestety, ta zależność będzie też działać w drugą stronę. Jeżeli Powell wystraszy rynki, to ten strach przeniknie również na Książęcą.

Niezależnie jednak od tego, w jakich nastrojach i jakim wynikiem zakończy się tydzień, to kontynuacja hossy na GPW wciąż pozostaje scenariuszem bazowym. Niezmiennie przemawia za tym oczekiwane przyspieszenie wzrostu gospodarczego w Polsce, rysujące się obecnie lepsze perspektywy dla Europy, relatywnie wciąż niskie na tle innych ceny akcji notowanych w Warszawie spółek czy ostatnie dane inflacyjne przybliżające nas do obniżek stóp procentowych. Bez dużej korekty giełda może rosnąć nawet do lata.