– Generują one mniejszą wartość dla akcjonariuszy w długim terminie niż prywatne z tych samych sektorów. W przeważającej większości częste zmiany w zarządach i władzach oraz dużo mniejsza presja na kontrolę kosztów (akcjonariusz nie stawia przed zarządami żadnych celów w tym zakresie) powodują, że długoterminowe myślenie o wzroście wartości spółki czy jej strategii właściwie nie istnieje – mówi Materna. Dodaje, że w tej grupie spółek przeważają natomiast działania krótkowzroczne, niekiedy umotywowane względami politycznymi, niemającymi nic wspólnego z rachunkiem ekonomicznym.
– Sądzimy, że gdy ze względów rynkowych jakaś branża, którą reprezentują spółki Skarbu Państwa, ma przed sobą dobre perspektywy, zazwyczaj lepszym wyborem będzie firma zagraniczna niż jej polski państwowy odpowiednik – wskazuje Materna. Dodaje, że inwestowanie w narażone na takie ryzyka firmy nie ma sensu nawet nie w długim terminie, ale także średnim. Tym bardziej że nie jest zrekompensowane na przykład wysokością płaconych dywidend czy tempem wzrostu biznesu tych spółek.
Ryzyko legislacyjne
W ostatnim czasie byliśmy świadkami wielu zmian prawnych i nie brak opinii, że część z nich była wprost skrojona pod interesy Skarbu Państwa. Problematyczne są m.in. ostatnie zmiany legislacyjne (weszły w życie 30 maja 2022 r.) dotyczące wezwań. Co do zasady nowe regulacje są oceniane pozytywnie, ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Ustawa, nowelizując wezwania, wprowadziła m.in. próg 50 proc. ogólnej liczby głosów dla wezwania obowiązkowego, znosząc tym samym archaiczne (Polska była z tym rozwiązaniem ewenementem w UE) dwa dotychczasowe progi: 33 proc. i 66 proc. Sęk w tym, że zdecydowana większość ekspertów i komentatorów postulowała ustanowienie progu niższego niż 50 proc., najlepiej w okolicach 30–33 proc., jak w większości krajów unijnych. Już wtedy de facto dochodzi do przejęcia kontroli nad spółką.
Nie brak opinii, że ustanowiony wyższy próg jest na rękę SP m.in. z uwagi na planowaną fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG. Co więcej, nawet jeśli SP w takim połączonym podmiocie przekroczyłby próg 50 proc. i tak nie musiałby ogłaszać wezwania do sprzedaży pozostałych akcji z uwagi na wyjątek zapisany w nowych przepisach.
Z tego też powodu nie powinniśmy liczyć na ogłoszenie przez SP wezwania do sprzedaży akcji Bogdanki, mimo iż Skarb Państwa przejmuje od Enei pakiet kontrolny, a dokładnie 64,57 proc. kapitału.
– Sens inwestowania w spółki SP, gdzie główne decyzje ekonomiczne podejmują politycy bez odpowiedniego doświadczenia i są przez podobne osoby nadzorowane, można porównać z sensownością leczenia się u osoby, której jedyną stycznością ze służbą zdrowia była wizyta w szpitalu w celu odwiedzenia chorej babci – podsumowuje obrazowo jeden z ekspertów.