Zapytaliśmy firmy obecne na tzw. liście wstydu, publikowanej przez naukowców z Uniwersytetu Yale, jaki jest obecnie status ich biznesu w Rosji. Czy prowadzi tam działalność, a jeśli tak, czy zamierza ją wstrzymać. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy m.in. od Makrochemu i Cersanitu (warto jednak odnotować, że ta firma zadeklarowała kilka tygodni temu sprzedaż wszystkich aktywów w Rosji).
Na liście jest też MSU (poinformował nas, że nie posiada produkcji w Rosji) oraz Canpack, który podtrzymał stanowisko z kwietnia. Informuje w nim, że w związku z agresją Rosji podjął decyzję o wstrzymaniu jakichkolwiek nowych inwestycji w tym kraju. Analizuje wszelkie możliwe opcje, ponieważ może się okazać, że prowadzenie działalności w Rosji nie będzie mogło być kontynuowane.
Na liście publikowanej przez naukowców z Yale znalazł się też giełdowy Lotos.
– Spółka zakłada pełne odejście od dostaw ropy z kierunku rosyjskiego w 2023 r. Trwają prace mające na celu przygotowanie zakładu na ten moment. To zarówno poszukiwanie nowych kierunków dostaw, jak i przeorganizowanie pracy rafinerii – poinformowali nas przedstawiciele biura prasowego. Podkreślili też, że od 24 lutego (dzień wybuchu wojny) Lotos nie zawierał transakcji zakupu rop rosyjskich na rynku spot, pozostając jedynie przy realizacji zapisów kontraktów terminowych obowiązujących do końca 2022 r. Również w oświadczeniu PKN Orlen możemy przeczytać, że koncern od początku wojny w Ukrainie nie realizuje zakupów spotowych ropy Ural, czyli rosyjskiej.
Czytaj więcej
Ministerstwo klimatu i środowiska chce jeszcze w tym roku przywrócić połączenie elektroenergetyczne między Polską a Ukrainą za pomocą linii Rzeszów-Chmielnicka na napięciu 400 kV. Jeszcze w marcu jednak operator sieci przesyłowej, Polskie Sieci Elektroenergetyczne w projekcie planu rozwoju sieci sugerował, że będzie to możliwe najwcześniej po 2026 r.