Koniec boomu? Idą ciężkie czasy dla młodych, innowacyjnych firm

Polska wciąż nie doczekała się jednorożca, a na świecie już mówi się o zjawisku „un-unicornization", czyli spadku wyceny startupów poniżej 1 mld USD. Branża znalazła się w wyraźnym kryzysie. A dla rodzimego rynku to szczególnie trudny moment.

Publikacja: 12.06.2022 21:00

Koniec boomu? Idą ciężkie czasy dla młodych, innowacyjnych firm

Foto: Shutterstock

Wojna i galopująca inflacja biją w młode, innowacyjne firmy. Wyceny startupów lecą na łeb na szyję, a Polska – jako kraj przyfrontowy – staje się mniej atrakcyjnym miejscem dla funduszy wysokiego ryzyka.

– 2022 to rok niepewności dla globalnego ekosystemu startupów. Jednak niekoniecznie musi być to złe, bo historia uczy nas, że kryzysy stwarzają też nowe możliwości – twierdzi Eli David, prezes firmy analitycznej StartupBlink.

Pękająca bańka?

Wizja zintegrowanego, globalnego ekosystemu startupowego, w którym współdziałają setki krajów i tysiące miast, zaczyna się kruszyć. Mapa innowacyjnego świata ulega fragmentaryzacji. Jak wskazują eksperci, pozytywem może być, że powstają regionalne huby, takie jak Singapur i Dubaj, które są w stanie dostosować technologie do wymogów geografii (gustów i lokalnych preferencji), a przy tym zbudowano je w oparciu o lokalnych przedsiębiorców, a nie globalnych potentatów. Ale są też przykłady negatywne – Chiny i Rosji. – Podjęły one świadomą decyzję o budowie zamkniętych ekosystemów, oddzielonych od globalnego internetu i gospodarki cyfrowej – podkreśla Eli David.

Na to zjawisko nakłada się obawa, że nadszedł właśnie czas pękania bańki startupowej. Z danych Dealroomu wynika, że o ile w 2021 r. świat inwestorów VC mocno się rozszerzył (liczba podmiotów, które dokonują w Europie co najmniej jednej inwestycji rocznie w 2020 r. wynosiła niecałe 3,5 tys., gdy rok temu już ponad 5,5 tys.), o tyle widać pewne hamowanie. Od czasu wybuchu wojny w Ukrainie liczba inwestorów VC (w okresie marzec–maj) spadła rok do roku o blisko 5 proc. (do 2,6 tys.). Spadła też aktywność VC – jeszcze w styczniu 2022 r. w regionie EMEA (Europa, Bliski Wschód, Afryka) inwestycje w startupy sięgały 14 mld USD. W maju było to już tylko 7,5 mld USD.

Jak podaje Yoram Wijngaarde, założyciel Dealroomu, liczba rund o wartości ponad 100 mln USD na naszym kontynencie jest jeszcze w miarę stabilna, ale negatywny trend można zaobserwować już w USA – tam reakcja na spowolnienie gospodarcze była zdecydowanie szybsza. W okresie styczeń–maj ich liczba za oceanem skurczyła się o niemal połowę, z ponad 90 do 50. Dobitnie o tym, co może czekać startupy w Europie, świadczą statystyki i prognozy dla EMEA, z których wynika, że w I kwartale pozyskały na inwestycje rekordowe 13,3 mld USD, podczas gdy w II kwartale już ledwie 6 mld USD. Spadek o 55 proc. to niejedyny sygnał ostrzegawczy płynący z rynku. Alarmujący może być też wskaźnik dotyczący liczby nowych jednorożców. Szczyt, który w regionie EMEA przypadł na II i III kwartał ub.r., mamy już dawno za sobą. Wówczas do elitarnego grona startupów z wyceną co najmniej 1 mld USD dołączało ponad 40 spółek kwartalnie. Analitycy zauważają, że II kwartał br. to będzie już poziom zaledwie nieco ponad 10. Eksperci już ostrzegają, żeby przygotować się na bolesne upadki. Ukuto nawet termin „un-unicornization", który opisuje odwrotny trend niż dotychczasowy boom w zakresie tworzenia młodych, innowacyjnych spółek z wyceną ponad 1 mld USD. Odnosi się on do sytuacji, w której obecne jednorożce będą traciły swój elitarny status i nastąpi erozja ich wartości. W trudnej sytuacji znalazły się innowacyjne spółki na całym świecie – szacuje się, że w globalnym ekosystemie startupów zlikwidowano od początku br. już ponad 5,6 tys. miejsc pracy.

W pogoni za jednorożcami

Rodzimy ekosystem startupowy wciąż nie wyhodował dotychczas stadka jednorożców, choć powstało kilka firm ze znaczącymi wycenami, jak Allegro, InPost, CD Projekt, Techland, eObuwie czy Netguru. – Żeby odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się stało, warto zacząć od tego, jak definiujemy jednorożce. Zasadniczo muszą one być prywatne – przed debiutem giełdowym lub wejściem inwestora strategicznego, do tego młodsze niż dziesięć lat oraz po rundzie finansowania, zazwyczaj na rynku VC, która określi ich wycenę na ponad 1 mld USD – tłumaczy Dariusz Żuk, założyciel i CEO Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości (AIP).

Jak zaznacza, przyczyn obecnego stanu rzeczy można szukać właśnie w odniesieniu do poszczególnych punktów. I wyjaśnia, że – w kontekście pierwszego warunku – największe dziś polskie prywatne firmy dokonały debiutów przed osiągnięciem wyceny 1 mld USD. – Składało się na to dotychczas kilka czynników, spośród których jeden zasługuje na wyróżnienie, a mianowicie brak dostępności kapitału VC na późniejszym etapie wzrostu. W Polsce po prostu nie było funduszy, które inwestowałyby kwoty rzędu ponad 50 mln USD, a więc takich, które mogłyby sfinansować rundę definiującą jednorożca. Konieczne było więc poszukiwanie kapitału na GPW – argumentuje prezes AIP.

Co istotne, brak dostępności kapitału miał też przełożenie na tempo tzw. skalowania projektów. Jak zaznacza Żuk, bez dużych zastrzyków gotówki nie rosły one wystarczająco szybko. – Ponadto, na tempo rozwoju projektów miał też wpływ ich lokalny charakter – pierwsze prawdziwie międzynarodowe polskie startupy to dopiero pokolenie Booksy, Docplannera i Brainly – wylicza. I dodaje, że w konsekwencji mieliśmy przewagę projektów lokalnych, finansujących się lokalnie (nasz kraj długo był poza mapą globalnych VC).

– Łącząc te elementy, uzyskujemy spójny obraz wyzwań, przed którymi stawały polskie projekty ubiegłych dekad. Pozyskanie finansowania na odważny rozwój za granicą przez polski projekt było niemożliwe na rodzimym rynku i arcytrudne na rynku zagranicznym. Najlepsze projekty obierały drogę cementowania pozycji na polskim rynku, co przekładało się na obieraną ścieżkę finansowania, czyli GPW – mówi Dariusz Żuk.

Jego zdaniem najbliższe lata będą już zupełnie inne. – Cieszymy się, widząc duże rundy polskich startupów, prowadzone przez topowe zagraniczne fundusze. W samym maju pięć polskich firm zakomunikowało rundy Serii A i B na łącznie niemal 140 mln USD, a to poziom absolutnie światowy. Mamy też na rynku projekty, które dojrzewały już pod koniec minionej dekady, jak wspomniany Docplanner, Booksy, Brainly, które przetarły szlaki, błyszcząc na światowej scenie. Widzimy, że nowe pokolenie przedsiębiorców, również w naszym portfelu – jak założyciele Plenti czy Foodsi – od samego początku nadaje swoim startupom trajektorie projektów globalnych – podkreśla nasz rozmówca. – Kolejne wielkie startupy z polskim rodowodem będą zakładane przez osoby z doświadczeniami w tych firmach. Te doświadczenia pozwolą nie tylko szybciej się uczyć, ale też bardziej skutecznie pozyskiwać późniejsze rundy finansowania na rynkach zachodnich – kontynuuje.

Spada skłonność do akceptacji ryzyka

To wszystko ma sprawić, że najbliższy okres – mimo niesprzyjających warunków zewnętrznych – będzie sprzyjał pojawieniu się wreszcie stadka polskich jednorożców. Marcin Szczeciński, kierownik ds. inwestycji kapitałowych w firmie Adamed, jest jednak sceptykiem. Obawia się, że „pasowanie" na jednorożce nad Wisłą może zostać przez jakiś czas wstrzymane. – Weszliśmy w czasy niestabilnej sytuacji geopolitycznej, pogarszających się warunków makroekonomicznych, mniejszej skłonności do akceptacji ryzyka i preferencji dla bezpieczniejszych form lokowania kapitału, w szczególności przy rosnących stopach procentowych w USA – podkreśla.

Włodzimierz Kuc, dyrektor Działu Instrumentów Zwrotnych w NCBR, również zauważa, że obecna sytuacja makroekonomiczna niesie ze sobą dużą niepewność, a wojna wpływa na zwiększenie ryzyka inwestycyjnego. Dodatkowo, pod względem źródeł finansowania innowacyjnych projektów startupy w Polsce w dużej mierze zależne są od pomocy państwa i środków unijnych. Zwiększenie aktywności zagranicznych VC, choć pożądane, może być dziś trudne.

Firmy
Energoinstal. Spekulacyjnych wzrostów dzień szósty
Firmy
Blisko 400 mld zł na inwestycje. Jest nowa strategia Orlenu
Firmy
Moce wytwórcze Libetu drastycznie spadły
Firmy
Inwestorzy znów wierzą w Energoinstal? Kurs poszybował
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448408;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Firmy
Pierwsze rozmowy o ratowaniu Rafako ruszyły. Wielki entuzjazm na giełdzie
Firmy
100 proc. w trzy dni. Czyli co się dzieje z akcjami Energoinstalu