W okresie pandemii przeżywa rozkwit. Zdecydowała się zwiększyć liczbę kanałów telefonicznych z 250 do 900, a jej walory zdrożały o ponad 150 proc. w trzy miesiące. Dawid Wójcicki, prezes spółki, tłumaczy powody wzrostu zainteresowania usługami firmy.

– Popyt na nasze technologie rośnie z tygodnia na tydzień. Już teraz byliśmy zmuszeni skokowo zwiększyć liczbę naszych kanałów. To następstwo kilku okoliczności: jeszcze przed pandemią ruch dalej rósł, a w czasie pracy zdalnej banki notują kilka razy więcej połączeń, i to w sytuacji, gdy ich zasoby contact center zostały znacząco ograniczone. Na polu kontaktu z klientem zostały więc głównie nasze voiceboty – podkreśla.

Około 60–70 proc. klientów Voicetela to instytucje finansowe, ale przybywa i innych branż, takie jak assistance, automotive czy z sektora medycznego. Na potrzeby tej ostatniej firma opracowuje coraz bardziej zaawansowane boty, potrafiące rozmawiać o sile nacisku na pierś podczas badania mammograficznego albo o uczuciu dyskomfortu w komorze tomografu. Wójcicki przyznaje, że to bardzo rozwojowy sektor, który w bliskiej przyszłości może być z jednym z ważniejszych dla Voicetela.

– Nasze plany się na tym nie kończą. Chcemy utworzyć największe w Europie automatyczne centrum kontaktu w formule outsourcingu. Prowadzimy zaawansowane rozmowy z partnerami z USA i Korei. Interesują nas także nowe sektory. Chodzi mi przede wszystkim o wellness oraz zamawianie jedzenia na wynos. W ostatnich tygodniach dostajemy pytania z branż, które jeszcze w lutym planowały wdrażanie voicebotów dopiero na kolejny rok – zdradza prezes.

We wtorek po godz. 14 walory Voicetela drożały o 7,4 proc., do 58 zł. Kapitalizacja przekraczała 77,1 mln zł. gbc