Głównym przedmiotem działalności Robinson Europe jest sprzedaż sprzętu wędkarskiego. Zarząd przyznaje, że pandemia miała wpływ na działalność spółki.

– Marzec i kwiecień były trudnymi miesiącami z bardzo dużym spadkiem sprzedaży. To oczywiście bezpośredni efekt ograniczeń związanych z pandemią. Dodatkowo nałożyły się obawy o poziom realizacji dostaw z Azji, gdzie pandemia już wcześniej zablokowała gospodarkę. Odnośnie dostaw – te większe kontenerowe wysyłki w większości były już w drodze i dopłynęły o czasie do europejskich portów. Ucierpieliśmy z dostawami akcesoriów – tutaj opóźnienia dały się we znaki, co zresztą nadal ma swoje negatywne konsekwencje. Część azjatyckich fabryk produkujących na nasze zlecenie nadal ma opóźnienia w realizacji dostaw – tłumaczy „Parkietowi" Paweł Busz, członek zarządu Robinson Europe. Dodaje jednak, że od maja spółka notuje zdecydowany wzrost popytu i jak na razie jest to utrzymujący się trend. Z pewnością dodatkowym powodem (poza nadrabianiem poprzednich miesięcy) są ograniczenia w ruchu turystycznym i inny sposób spędzania urlopów, czyli głównie w kraju, co akurat w kontekście branży, w której działa spółka, jest pozytywne.

– Decyzje, jakie podjęliśmy w tym okresie, to m.in. redukcja czasu pracy do 80 proc. etatu oraz utrzymanie stanu zatrudnienia na niezmienionym poziomie. Ponadto nie anulujemy żadnych dostaw, które są w trakcie realizacji, zabiegamy o pakiety pomocowe i pozostajemy dobrej myśli. Z dzisiejszej perspektywy wygląda na to, że to były bardzo dobre decyzje – mówi Paweł Busz.

Biorąc pod uwagę rynkowe przeciwności spowodowane pandemią, Robinson Europe wypracował dobre wyniki. W II kwartale roku obrotowego 2019/20 (01.02.2020–30.04.2020 r.) spółka osiągnęła 5 mln zł przychodów, wobec 5,55 mln zł rok wcześniej. Zarząd jest optymistycznie nastawiony do wyników w kolejnym kwartale.

– Na razie jest dobrze, mamy nadzieję na dobre wyniki po zamknięciu III kwartału (maj–lipiec). Szczegóły inwestorzy zobaczą w raporcie w przyszłym miesiącu. Trudno przewidzieć, jaki będzie dalszy przebieg pandemii, ale jeśli regiony azjatyckie będą w miarę dobrze funkcjonowały od strony zdolności produkcyjnej i nie powróci totalny lockdown na rynkach europejskich, będzie w miarę „normalnie". Czas pokazał, że nie jesteśmy branżą w grupie wysokiego ryzyka, jeśli chodzi o takie niecodzienne sytuacje na rynku – mówi Paweł Busz. DOS