Związek Banków Polskich przygotował ocenę nowej rządowej propozycji tanich kredytów z dopłatami z budżetu państwa, popularnie zwanej kredyt „Mieszkanie na start”. Wnioski są dosyć zaskakujące, bo okazuje się, że ten program wcale nie musi być tak atrakcyjny, jak się może wydawać na pierwszy rzut oka.
Jaka zdolności kredytowa
Przede wszystkim okazuje się, zdaniem ekspertów ZBP, że ten nowy program (w skrócie KnS) w ograniczonym stopniu wspiera dostępność kredytową (w przeciwieństwie do „Bezpiecznego kredytu 2 proc.”). A inaczej mówiąc, nie pozwala uzyskać większej hipoteki w porównaniu z warunkami rynkowymi.
W analizie ZBP wyliczona została maksymalna wysokość możliwego kredytu przy założeniu, że wskaźnik rata do dochodów dla hipotetycznego kredytodawcy wynosi 40 proc. (to znaczy, że na miesięczną ratę przeznacza się 40 proc. dochodów).
I tak, singiel w takiej sytuacji w ramach programu „Mieszkanie na start” mógłby pożyczyć 334,4 tys. zł. Gdyby zaś sięgnął po standardowy kredyt rynkowy ze stałymi ratami, mógłby dostać więcej – tj. 378,9 tys. zł. Z kolei dla pięcioosobowej rodziny wielkości te wyniosłyby odpowiednio – 1 125 tys. zł oraz 1 244 tys. zł.
W ślad za tym, można powiedzieć, że dzięki kredytowi „Mieszkanie na start” nie bardzo zwiększy się potencjał Polaków do kupowania większych mieszkań.